Wspólne forum dyskusyjne stron:
www.aliens.ibt.pl
aliens.g4sa.net
www.fiorina.prv.pl

| PROFIL | REJESTRACJA | LOGOWANIE | SZUKAJ | TEMATY | UŻYTKOWNICY | PRYWATNE WIADOMOŚCI |
<< Poprzedni temat :: Nastepny temat >>   Strona: 1, 2, 3, 4  Następna Tematy    Napisz nowy temat    Odpowiedz do tematu
Autor Temat: "Osada" czyli zimowe perypetie na Ceresie
Rogue
Hisss Majesty



Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1321

"Osada" czyli zimowe perypetie na Ceresie

" Osada "

1. Szóstka


To zastanawiajace, jak piękno bieli i śniegu może być zniechęcające. Lecz zima trwająca ponad rok potrafi być uciążliwa, nawet dal ludzi mieszkających na stałe w takich warunkach. Na planecie Ceres, na północnej półkuli, przeraźliwe zimno królowało przez ponad rok, z dwumiesięczną przerwą na wiosnę. W zasadzie na owej półkuli prawie nikt nie mieszkał, większość mieszkańców założyła siedziby na południu, w cieplejszym klimacie. Inaczej było z naukowcami. Ci nie zważali na niskie temperatury, na zamieci śnieżne i fatalne warunki mieszkaniowe. Liczyła się tylko praca. Placówkę naukową zamieszkiwało kilkoro badaczy geologów, w tym jeden biolog i jedna lekarka - badali wpływ niskich temperatur na rośliny sztucznie wyhodowane. Znaczenie i wagę owych badań znali tylko oni sami - dla kogoś z zewnątrz byli tylko grupką maniaków, gotowych poświęcić wszystko aby zrealizować swoje naukowe założenia oraz ambicje. Osada składała się z kilku przysadzistych budynków - magazynu, pomieszczeń mieszkalnych, szpitala połączonego z laboratorium oraz centrali komunikacyjnej.
Życie w Osadzie toczyło się powoli, spokojnym rytmem wyznaczanym codziennymi czynnościami. Co dzień kontrola nadajników, sprzętu grzewczego, raport, potem parugodzinne wyjście w teren albo badanie w warunkach loboratryjnych. Następnie kolejny raport, sprzątanie i gotowanie a w końcu sen. Tak było już od dobrych kilkunastu lat. Od pięciu lat nie czyniono zmian personelu, gdyż firma przymierzała się do zamknięcia Osady , ze względu na niską uzyteczność badań prowadzonych przez grupe naukowców. Placówka była położona na granicy z lasem, wiecznie pokrytym śniegiem, gęstym i ciemnym. W głębi lasu znajdowały się liczne jaskinie, które badali i oznakowywali na mapie geolodzy. Para John i Hillary Wetton mieszkali w Osadzie od dziesięciu lat. Początkowo mieli być zmienieni przez innych geologów, lecz ostatecznie zostali. John był wysokim mężczyzną po czterdziestce, zadziwiająco barczystym jak na naukowca, zaś Hillary była dokładnym przeciwieństwem męża - niska i szczupła. Śmiano się często z wyglądu pary, mówiąc o nich 'piękna i bestia'. A może na odwrót ? Cedrick Gestoun ukończył prestiżową Akademię Nauk Biologicznych w Dalton, stolicy planey Ceres. Był człowiekiem w średnim wieku, małomównym, nigdy nie zdradził, dlaczego ukończywszy jedną z najbardziej uznanych akademii skończył w Osadzie. W Dalton zostawił żonę. Z kolei Anette Nuphet, młodziutka lekarka z dwuletnim stażem, była prawdziwą żywą wodą. Nieustannie coś mówiąca, zabiegana - była czasem ignorwana przez starszych kolegów naukowców - przybyła jako ostatnia. Pełna entuzjazmu i optymizmu - niewiarygodne jak na osobę o tak odpowiedzialnym stanowisku. Byli jeszcze Henry i Will - rodzeństwo. Jedni z lepszych geologów na Ceresie, byli ostatnią zmianą w naukową Osadzie, i od pięciu lat jej nie opuścili.
Przyzwyczajenie sprawiło, że przestał im przeszkadzać nieustanny mróz na zewnątrz, śnieżyce i długie noce. W ich życie i codzienne czynności wdarła się rutyna. Jedynie Anette próbowała zainicjować jakieś życie towarzyskie - poznać się lepiej, pograć w karty. Brak jakiegokolwiek zainteresowania czy też emocji, skutecznie zniechęcił młodą lekarkę do podejmowania innych prób. W Osadzie mieszkali stu procentowi naukowcy...
____________________________________
SHIT HAPPENS
2002-12-29 12:04:47
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora 4152914 Odpowiedz z cytatem
Suchy
F161



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-15
Posty: 1965



Bardzo fajne wprowadzenie, ale wnioskujac z jego tempa bedzie z 20 odcinkow. I dobrze. Nie staraj sie na siłe przyspieszac akcji i bedzie spoko Smile
2002-12-29 12:06:59
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odpowiedz z cytatem
Kolabor
Uuuuu...



Major
Dołączył: 2002-09-08
Posty: 842

good :-)

Tolkien tez zaczynal sie powoli, i patrz jak ladnie mu poszlo- z 1600 stron samego wladcy :D

suchy, jak tam negocjacje z Angel_Toya? Very Happy
2002-12-29 13:46:11
Zobacz profil autora Wyślij email Wyślij prywatną wiadomość 1935635 Odpowiedz z cytatem
Vysogotek
Weyland Yutani



Captain
Dołączył: 2002-12-24
Posty: 700



No!
Dawaj Rogue dalej, go, go ,go!!!!
____________________________________
I work for the company, but other than that I'm an okay guy.
2002-12-29 13:50:21
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odpowiedz z cytatem
Suchy
F161



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-15
Posty: 1965



Negocjacje ida powoli, Rozmawialem z nia wczoraj ponad godzine i nie zamienilismy ani slowa o filmach Very Happy
2002-12-29 14:43:33
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odpowiedz z cytatem
Kolabor
Uuuuu...



Major
Dołączył: 2002-09-08
Posty: 842

to bedzie tak...

4 hellraisery, 2 predzie, dwa termy, obcy z DVD, twoja wersja obcego na 2CD, Evil Dead... no no.. z 13 plyt, uch, ale sie nazbieralo Very HappyVery HappyVery Happy
Mjakel, i tak sie zamienie na tego predzia- zbieram mozliwie najwiecej plyt. virus mi jeszcze predzia wisi, od ciacha staram sie wyciagnac Near Darka i terma 2 uncut...
ludzie, sprezcie sie, najlepsze przychodzi hurtem Very HappyVery HappyVery Happy
2002-12-29 15:39:09
Zobacz profil autora Wyślij email Wyślij prywatną wiadomość 1935635 Odpowiedz z cytatem
TuReK
Weyland Yutani CEO



Captain
Dołączył: 2002-07-17
Posty: 570

science w fiction

Czesc

ROGUE tekst mi sie podoba ale mam uwage techniczna - jest raczej niemozliwe zeby 1 polkula planety byla zimna a druga ciepla.

chyba zeby...
planeta byla dosc odlegla od swojego slonca ale cieplejsza polkula byla ogrzewana dodatkowo przez jakas inna gwiazde - powiedzmy pobliska (ponizej roku swietlnego) duza goraca gwiazde

co za tym idzie noce na poludniowej polkuli bylyby dosc jasne, zreszta ta duza gwiazda bylaby prawdopodobnie widoczna takze w dzien.

ewentualnie zamiast tej gwiazdy moga to byc np. Plejady, odlegle od nas o 40 lat swietlnych

ogolnie fajny tekst, styl ci sie poprawia
i nadajesz sie do druku, jest kilka bledow ale od tego sa redaktorzy

pozdrowienia
Turek
____________________________________
When dealing with aliens, try to be polite, but firm. And always remember that a smile is cheaper than a bullet.
2002-12-30 11:02:04
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Sammel




Sergeant
Dołączył: 2002-10-03
Posty: 104

Evil Dead ?!?! ŁŁŁŁŁLaaaaaaaaa!!!!!!!

Kolabor !! nie moglibyśmy się jakoś dogadać? Pokryję koszty płytki i wysyłki !!!
2002-12-30 11:02:15
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Suchy
F161



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-15
Posty: 1965

Ceres i zima

TuReK, Ceres to planeta nie wymyslona przez Rogue. Jest ona częścią universum Obcego, więc pretensje raczej do kogos kto to wymyslił Smile
2002-12-30 11:59:10
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odpowiedz z cytatem
Rogue
Hisss Majesty



Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1321

2 część

" Osada "

2. Spacer

- Anie... Anie wstawaj - Hillary delikatnie poruszyła za ramię śpiącą koleżankę. - Dziś twoja kolej na obchód. Jest już za piętnaście szósta. - powiedziała szeptem.
- Tak.. już się zbieram - oświadczyła rozespana lekarka.
Gdy Hilary wyszła, Anette usiadła na brzegu łóżka i podciągnęła pod brodę nogi. W niedużym pokoiku było zimno, podobnie jak w całej Osadzie. Po bazie wszyscy chodzili w swetrach, a mniej odporni nawet w kombinezonach. Popatrzyła na zegarek - za pięć szósta. Westchnęła i wstała idąc w stronę drzwi. Na korytarzu minęła się z Cedrickiem. Skinęli do siebie, nie mówiąc ani słowa - Anette z nikim nie nawiązała głębszej znajomści, ale Cedrick wybitnie ją ignorował...była skłonna zaryzykować stwierdzenie, że jej nie lubił. Przeszła przez pomieszczenie jadalne i weszła do ciasnego przedsionka z szafkami, w których trzymali swoje "wyjściowe" ubrania. Założyła kombinezon termiczny, i szykowała się do wyjścia gdy w drzwiach od strony mesy stanął John Wetton.
- Cześć Anette. Wybierasz się na spacer ?? - zapytał retorycznie.
- Jak widzisz - odrzekła Anette nie podnosząc głowy znad zapięć w dolnej części kombinezonu. - Jest już po szóstej, Cedrick mnie zabije, jeśli spóźnię się z raportem choćby kilka minut.. - uśmiechnęła się ponuro do Johna.
- Słuchaj, musiałem dziś naprawić nadajnik na zewnątrz, więc przy okazji sprawdziłem najbliższe jaskinie i okolice... wiesz A1, F6 i E3 ..- Rzucił mimochodem John.
- Ok. Muszę już iść. Dzięki za pamięć - popatrzyła na swego rozmówcę wzrokiem, mówiącym że czas zakończyć rozmowę.
- Oczywiście. Do zobaczenia na kolacji. - Odwrócił się i wyszedł.
Gdy Anette zrobiła pierwszy krok na śniegu, poczuła ulgę. Mimo uciążliwego mrozu, lubiła obchody. Mogła się wydostać z tego bunkra i sztywnej atmosfery panującej w jego wnętrzu. Spojrzała w górę, na spowite szarymi chmurami niebo i na jasną tarczę pobliskiej gwiazdy. Nieśpiesznym krokiem ruszyła ścieżką w kierunku lasu. Ścieżka była zbyt wąska, by użyć na niej łazika Dahotai, toteż w teren szli zawsze pieszo. Tak było i za tym razem. Dziewczyna rozkoszowała się spacerem, podziwiając wysokie drzewa, pobielane śniegiem, sypiące lekkim puchem pod jej nogi z każdym, choćby najdelikatniejszym podmuchem wiatru w koronach. Ciemna, prawie czarna kora drzew kontrastowała z nieskazitelną bielą śniegu. Anette skrupulatnie sprawdzała każdą jaskinię w okręgu dwóch kilometrów - taki był obszar badań naukowców. Dokładniej mówiąc, sprawdzała czy nadajniki umieszczone przy wejściu do każdej z jaskiń wysyłają dane, zbierane nieustannie przez urządzenia pomiernicze. Raz w tygodniu naukowcy zapuszczali się w głąb jednej z jaskiń w celu jej opisania, lecz aby dokładnie spenetrować te miejsca, musieli przynajmniej parokrotnie odwiedzić daną grotę.
Anette wracała już z obchodu, jednak dręczyło ją przeczucie, że o czymś zapomniała. Idąc z powrotem do Osady, ciągle starała się przypomnieć sobie, co to mogło być. Jednak będąc u progu bazy, dała sobie spokój.
- Pewnie sobie przypomnę jutro, albo tuż przed snem - mruknęła do siebie, otwierając drzwi...
____________________________________
SHIT HAPPENS
2002-12-30 22:18:36
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora 4152914 Odpowiedz z cytatem
Rogue
Hisss Majesty



Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1321

Ceres

Suchy - W uniwersum Obcego jest taka planeta ?? Hehe bo jeśli tak, to nie wiedziałem o jej istnieniu .. aż do tej pory Smile
____________________________________
SHIT HAPPENS
2002-12-30 22:24:43
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora 4152914 Odpowiedz z cytatem
Suchy
F161



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-15
Posty: 1965



jest jest Smile Podalbym nawet koordynaty, ale stronka z tym opisem cos mi sie nie chce wyswietlac. Czesto na niej bywalem grając w MUDa AvP. Jedna jej czesc jest pokryta lodem itp, i o niej nie wiem zbyt wiele. Natomiast na tej cieplejszej jest silnie zmilitaryzowany "outpost" i kolonia cywili, ale duzo wiekasz niz na Lv-426. Na pewno jest tam kopalnia w której pracują syntetyki (dobre miejsce do nabijania experienca Very Happy)i kilka laboraratoriów. Jest też bardzo dobrzea strzezona baza wojskowa (ale tam można bylo sie dostac tylko kiedy zgadało sie kilku graczy, np ze cztery alieny wyzszego poziomu powiedzmy lvl45 czyli osobniki typu DRONE, ew. przy odrobinie szczescia mogły być SCOUT-y). Jak przypomne sobie wiecej to napisze ci na maila Smile
2002-12-31 11:33:04
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odpowiedz z cytatem
Rogue
Hisss Majesty



Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1321

3 część

" Osada "

3.Odkrycie

Cedrick otworzył oczy i zobaczył aksamtiną czerń. Zamrugał oczyma, ale mrok nie ustąpił. Zrobił niepewny krok przed siebie - wiedział, że gdzieś w pobliżu są one : Annie i Hanna. Musiał je znaleźć.
- Annie .. - szepnął cicho. W chwili gdy wypowiadał jej imię, rozbłysło czerwono-żółte światełko w oddali.
- Annie ?? - powtórzył nieco głośniej Cedrick. Światło zapłonęło intensywniej, zaczynając niespokojnie drgać i rzucać dziwne cienie na ściany i sufit...
- Annie !! Hanna !! - Krzyknął. Płomień rozpełzł się po pomieszczeniu, ogniste języki zaczęły lizać podłogę i sufit. Pokój spłonął szkarłatem. Ogień z każdym wykrzykiwanym słowem zbliżał się do Cedricka. Otaczał pogrążającego się w rozpaczy człowieka. Cedrick upadł na kolana i krzyknął najgłośniej jak potrafił, dusząc się dymem ...
- Annie !!! - wrzasnął, siadając na łóżku zlany zimnym potem. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Zatopione w ciemnościach, ponieważ żaluzje były opuszczone. Po chwili wstał, napił się wody i podszedł do okna. Podciągnął do połowy żaluzje i poddał się fali wspomnień. Nie widział świata na zewnątrz - bieli śniegu, jasnej tarczy gwiazdy - jego oczy dostrzegały jedynie obrazy przeszłości...
Zegar na ścianie obwieścił sztucznym, elektronicznym głosem godzinę czwartą nad ranem.
Cedrick opłukał twarz w zimnej wodzie, przebrał się i opuścił swoją kwaterę. Przechadzał się wolno po pustych korytarzach pogrążonej we śnie Osady. W końcu trafił do mesy. Wziął sobie kubek kawy i usiadł przy podłużnym, stalowym stole. Sączył powoli mętny napój, rozglądając się po jadalni. Była największym z pomieszczeń w Osadzie, i najbardziej przytulnym. Na ścianie mieszkańcy poprzyczepiali zdjęcia swoich bliskich i przyjaciół. Wisiały tam także plakaty Henry'ego i Will'a - pierwszy z rodzeństwa był miłośnikiem starych filmów, zaś Will .. no cóż - też lubił filmy ale innego rodzaju. Cedrick uśmiechnął się pod nosem.
"- Dzieciaki .. "- pomyślał w duchu. Skończył pić kawę, wstał i udał się do laboratorium. Nie był w nim od dwóch dni, ponieważ wczoraj cały dzień spędził na sporządzaniu miesięcznego raportu dla Ośrodka Badań Biologoiczno-Geologicznych w Dalton. W laboratorium prowadził badania nad wpływem niskich temperatur na rosliny i zwierzęta. Gdy przekroczył próg laboratorium, z miejsca spostrzegł, że coś jest nie w porządku. Jedna chwila wystarczyła, by zauważył pewną nieprawidłowość - mianowicie za każdym razem gdy pojawiał się tutaj, Till, pies rasy Huskey witał go donośnym szczekaniem. Tym razem było inaczej, Cerdick nie usłyszał radosnego ujadania swojego podopiecznego. Podbiegł do klatki zwierzęcia - wyglądała
jakby zawiasy były z niej wyrwane. Jednak wydawało się to niemożliwe, aby Till miał na tyle siły by wyrwać zamknięcie od swojej klatki. I gdzie się podziewał ?? Gdyby znajdował się w Osadzie, do tej pory by go na pewno zauważyli. A jakim cudem wydostał się z laboratorium, skoro sam Cedrick zamykał je ostatnio...
- Chyba że ... - szepnął. - Anette ..
No tak, to ją poprosił, by nakarmiła zwierzę. Pewnie nie zamknęła drzwi na zatrzaski. Ale jak do cholery pies wydostał się na zewnątrz ? Na te pytania nie mógł znaleźć odpowiedzi sam.
- Uwaga. Mówi Cerdick. Wszyscy są proszeni o stawienie się w laboratorium w przeciągu dziesięciu minut. Powtarzam, ... - zabrzęczał interkom w całej Osadzie, budząc po kolei jej mieszkańców.
____________________________________
SHIT HAPPENS
2002-12-31 21:39:01
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora 4152914 Odpowiedz z cytatem
Rogue
Hisss Majesty



Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1321

Ceres ponownie

Suchy ... nie no chyba żartujesz... Poważnie na tym 'prawdziwym' Ceresie też na jednej połowie planety jest zimno ?? Fak, jestem telepatą or something chyba Razz
____________________________________
SHIT HAPPENS
2002-12-31 21:42:24
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora 4152914 Odpowiedz z cytatem
Suchy
F161



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-15
Posty: 1965



Wiec chyba jestes telepata, bo taka planeta isnieje w alienowym swiatku :p
2003-01-01 12:48:11
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odpowiedz z cytatem
Rogue
Hisss Majesty



Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1321

Osada4

" Osada "

4.Pamiętnik

Mijały długie minuty, a nadal nic nie zostało wyjaśnione. Cedrick zaczynał tracić cierpliwość.
- Potrafię przymknąć oko na fakt, że KTOŚ zapomniał nakarmić psa - zerknął znacząco w kierunku Anette - Potrafię też zrozumieć, że KOMUŚ zapomniało się zamknąć drzwi od laboratorium - tym razem wzrok naukowca spoczął na Johnie. - ale za cholerę nie rozumiem, jakim cudem pies otworzył sobie drzwi na zamek magnetyczny ?!? I to w dodatku z pięcio cyfrowym kodem ??!! - krzyknął.
Zapadła niezręczna cisza. Pozostali popatrzyli po sobie. Każdy miał niewyraźny wyraz twarzy, jakby speszony czy nawet przestraszony. Anette spuściła głowę. Kątem oka zauważyła, że John ze zdenerwowania miętosi spoconymi rękoma chusteczkę.
- W porządku - powiedziała cicho. - całą odpowiedzialność biorę na siebie. Nie mam zamiaru nikogo przekonywać, że to co powiedziałam jest prawdą, wiadomo ...
- Anette ! - przerwał jej Cedrick ostro - nie powiedziałem, że to Ty wypuściłaś Till'a. Zresztą John był jako ostatni w laboratorium... Ktoś tu kłamie, ale nie twierdzę, że to Ty .. Co więcej, jestem przekonany że to nie Ty . - oczy Anette rozbłysły - ..Złożoność kłamstwa przekracza Twoje umiejętności..
Twarz Anette spochmurniała. Poruszyła się nerwowo na krześle.
- Mam tego dość !! - wybuchła niespodziewanie. - Powiedziałam już wszystko co wiem, i nie mam zamiaru spędzić tu całego dnia !!
Zerwała się z krzesła i wyszła z pomieszczenia. Nikt nie próbował jej zatrzymywać. Pobiegła do swojej kwatery. Usiadła na łóżku, i zakryła twarz dłońmi. Nie płakała - wspominała ostatni rok na Uczelni Medycyny Ogólnej. Każdy ze studentów był pełen nadziei, ambicji. Wierzyli, że cały świat należy do nich. A tymczasem ona skończyła na jakimś lodowym zadupiu, razem z grupką ludzi tak nudnych, że nawet zwierzęta od nich uciekają. Zachichotała z własnych myśli. Wstała, i usiadła przy niedużym stoliku z kilkoma szufladkami. Wyciągnęła sporych rozmiarów zeszyt i zaczęła notować. Pamiętnik - takie przyzwyczajenie z czasów studiów. Bardzo tęskniła wówczas za domem, zaś pisanie do zeszytu pomagało oczyścić swoją duszę z emocji. Napisała parę zadań, gdy rozległ się dzwonek u jej drzwi.
- Annie, to ja Will - usłyszała głos zza drzwi. - mogę wejść ??
- Jasne, wchodź..
Otworzyły się drzwi i stanął w nich jeden z braci. Był wysokim murzynem, z krótkimi włosami. Anette nieraz sobie myślała, że bardziej nadawałby się na koszykarza niż na naukowca.
- Słuchaj, co do tej sprawy, ja .. - zaczął nieśmiało.
- Will.. - rzekła - przecież Ty nie masz z tym nic wspólnego...
- Noo tak, ale mogliśmy bardziej pilnować tego cholernego psa ..
Anette spojrzała na Will'a i uśmiechnęła się. To był zabawny widok, kiedy prawie dwu metrowy facet nieśmiało starał się pocieszyć i nawiązać rozmowę.
- A tak poza tym, chciałeś coś ?? - zapytała Anette, czując że to nie jedyny powód wizyty Will'a.
- Cedrick kazał, abyś wyszła za niego na obchód. On musi być w laboratorium ..
- Cholera jasna, przecież dopiero co byłam .. - zdenerwowała się Anette.
Will wzruszył ramionami i rozłożył ręce w geście bezradności :
- Słowa Cedricka ..- powiedział i wyszedł.
Anette nie mając większego wyboru, przebrała się w kombinezon. Już miała wychodzić, gdy przypomniała sobie o pamiętniku leżącym na stole. Dopisała do niego jedno zdanie, schowała i wyszła ze swojej kwatery.
" ...Drugi spacer w ciągu dwóch dni ... "
____________________________________
SHIT HAPPENS
2003-01-05 15:40:05
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora 4152914 Odpowiedz z cytatem
Suchy
F161



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-15
Posty: 1965



Gites, tylko zebym nie czekal na dalszą czesc rownie długo jak na tą Wink
2003-01-05 15:48:53
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odpowiedz z cytatem
Rogue
Hisss Majesty



Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1321

Suchy

No cóż ... nie mogę obiecać, bo to trochę innego rodzaju "twórczość" niż Marines ... i trudniejsza ... ale zabaczy się Smile
____________________________________
SHIT HAPPENS
2003-01-06 13:28:00
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora 4152914 Odpowiedz z cytatem
Rogue
Hisss Majesty



Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1321

Osada5

" Osada "

5.Spacer nr.2

Pogoda tego popołudnia była na Ceresie wyjątkowo niesprzyjająca. Niebo zakryły ciężkie, ołowiano-szare chmury toczone wiatrem, grożąc nagłą śnieżycą. Temperatura spadła do poniżej dwudziestu stopni Celsjusza. Anette szła z trudem, opierając się hulającemu wiatrowi. Została jej jeszcze tylko jedna jaskinia, ale za to w odległości ponad pół kilometra. Dziewczyna była na skraju wyczerpania fizycznego. Jednak postanowiła, że pójdzie - nie miała zamiaru słuchać wypominań Cedricka, że znowu nie zrobiła czegoś tak, jak powinna. Po przejściu kilkudziesięciu metrów ze zgrozą zauważyła, że śnieżyca znacznie się wzmogła. Prawie nic nie widziała przez padający gęsto śnieg. Wiatr praktycznie pchał ją do tyłu - Anette była w szoku, aby w lesie wiał z taką siłą. Po kilku chwilach namysłu zdecydowała, że zaistniało zagrożenie życia i jest zmuszona wrócić do Osady.Odróciła się plecami do wiejącego wiatru, i została prawie przewrócona na śnieg. Złapała równowagę, i ruszyła w stronę ośrodka. W miarę zbliżania się do niego, zawierucha o dziwo się zmniejszała. Wiatr przestał tak szaleć, a śnieg tak gęsto padać. Po chwili całkim ustał. Anette przystanęła, i rozejrzała się po lesie. Nagle ogarnęło ją uczucie strachu i niepewności. Czuła, że obecność innej osoby. Wysoko w koronach drzew usłyszała krzyk ptaków, spłoszonych przez coś. Tuż za nią z drzewa spadła śniegowa zaspa. Anette podskoczyła ze strachu.
- Jest tu ktoś !!? - krzyknęła. Odpowiedział jej tylko łopot skrzydeł spłoszonych ptaków. Gęsty las opanowała ciemność, drzewa zaczęły tworzyć dziwne cienie. Cienie, które żyły, ruszały się i zmieniały swe kształty. Anette nie mogła pozbyć się wrażenia obecności kogoś prócz niej. Czuła się obserwowana... czuła prawie wzrok tego... obcego.
" - Uspokój się Anette, bo zwariujesz .." Powiedziała sobie w duchu młoda lekarka. Ponownie podjęła kierunek Osady i raźnym krokiem ruszyła w jej stronę. Lęk jednak jej nie opuszczał. Na jakieś sto metrów przed wejściem do ośrodka, groza sięgnęła zenitu. Anette nie wytrzymała i pobiegła pędem do drzwi. Wystukała sześciocyfrowy kod na konsolce. Błąd.
"- Cholera ! - " Zaklęła w duchu. Jeszcze raz. Drzwi otworzyły się z cichym szumem. Anette wpadła do pomieszczenia i natychmiast zamknęła drzwi. Usiadła pod ścianą. Cała trzęsła się ze strachu. Ktoś tam na zewnątrz był oprócz niej - tego była w stu procentach pewna. Po prostu wiedziała. Tylko kto ? Przebrała się w swój zwykły strój i weszła do mesy. Siedzieli tam wszyscy, jedząc posiłek.
- Anie, czy coś się stało ?? Jesteś blada jak ściana ... - zapytała zatroskana Hillary. Chyba rzeczywiście się przejeła. Anette zmusiła się do uśmiechu.
- Nie. Nic mi nie jest. Ale dzięki za troskę ... - odpowiedziała.
Hillary popatrzyła na Anette podejrzliwym wzrokiem, i wzięła się za kontynuowanie przerwanego posiłku. Anette przeszła przez jadalnię i zatrzymała się w drzwiach.
- Raport będziesz miał gotowy za godzinę - powiedziała chłodno do Cedricka, który nawet nie zareagował. Dziewczyna odróciła się na pięcie i poszła do swojej kwatery ...
____________________________________
SHIT HAPPENS
2003-01-08 18:37:25
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora 4152914 Odpowiedz z cytatem
Mefisto
LOCO



Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-09-08
Posty: 1252

To jak dotąd najlepszy fragment!!!

PS wysłałem Ci zgodnie z życzeniem
____________________________________
- Hey, Mefisto, have you ever been mistaken for a Donald Duck ?
- No, have you ?
2003-01-08 19:16:56
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona: 1, 2, 3, 4  Następna Tematy    Napisz nowy temat    Odpowiedz do tematu

 


Powered by phpBB