Wspólne forum dyskusyjne stron:
www.aliens.ibt.pl
aliens.g4sa.net
www.fiorina.prv.pl

| PROFIL | REJESTRACJA | LOGOWANIE | SZUKAJ | TEMATY | UŻYTKOWNICY | PRYWATNE WIADOMOŚCI |
<< Poprzedni temat :: Nastepny temat >>   Strona: 1, 2  Następna Tematy    Napisz nowy temat    Odpowiedz do tematu
Autor Temat: Weyland-Yutani niewinni
HICKS
I'm here, baby! I'm here!



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1850

Weyland-Yutani niewinni

Czy nie zastanawiało was kiedyś iż w drugiej części obcego nie ma ani jednego dowodu na to iż okryta złą sławą korporacja Weyland Yutani stoi za zainfewkowaniem kolonistów przez obcych ?


Zacznijmy od początku. Wiemy iż to W-Y prowadzą przesłuchanie Ripley, to oni orzekają iż jest ona nie zrównoważona. No i na tym ich rola się kończy. Później wkracza na arenę Burke. To on informuje kolonistów o położeniu wraku giganta, to on wyrusza wraz z misją ratunkową. Z resztą kiedy Ripley go przyciska ten przyznaje iż działał na własną ręke bo w innym przypadku mogłyby się wmieszać inne resorty kompani. Spójrzmy na to z innej strony gdyby W-Y wiedzieli o zainfekowaniu HH przez obcych wysłali by własny oddział tak jak to zrobili w 3 części. A więc cały ten bajzel spowodował tylko jeden człowiek - Burke.

Domagam się oczyszczenia W-Y z wszelkich oskarżeń i podejrzeń oraz przywrócenie im dobrego imienia.
____________________________________
2002-07-12 23:57:00
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
v i r u s




Major
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 795

NO WAY PALL!!!!

To wszystko to pic na wode!!! - zapominasz w jakim celu i na czyje polecenie Nostromo przycupnal na LV426!?! - na "polecenie firmy" czyli W-Y i aby "zabrac forme zycia" kosztem wszystkiego.
wiec... wiedzieli! Smile - przy okazji w ALIEN3 Bishop wspominal "wszystko co dzialo sie na Sulaco szlo do sieci W-Y - czyli to co dzialo sie w bazie po wyladowaniu USCM tez.... !?! Burke sam niezorganizowalby takiej akcji...(KOSZTY!!!) a Zarzad Kolonialny, Administracja, Ubezpieczalnia - to nie sa dzialy W-Y tylko oddzielne instytucje W-Y tylko terraformowala LV426... poza tym w ALIEN RES Wrenn powiedzial, ze W-Y podpisala kontrakt z USCM ad broni biologicznej itp...
wiec nieoczyszczamy W-Y z zazutu...
____________________________________
phaj sanky [:

v_irus@interia.pl
2002-07-13 13:36:33
Zobacz profil autora Wyślij email Wyślij prywatną wiadomość 4179076 Odpowiedz z cytatem
HICKS
I'm here, baby! I'm here!



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1850



W Alienie wiemy tylko tyle iż to rzeczywiście ktoś z firmy stał za całym zamieszaniem. Wątpie czy za tragedię na Nostromo odpowiada cały zarząd, bo jak już wspominałem wysłali by całkiem pokaźną ekipę a nie jednego androida na zdezelowanym statku handlowym.

Bishop wspomina iż wszystko co działo się na Sulaco jest przekazywane do centrali. Zgadza się, ale wątpie w to iż wszystkie wydarzenia na Acheronie też poszły do W-Y. Przecież USCM to organizacja wojskowa a W-Y nie mogli mieć wglądu do ściśle tajnych materiałów wojskowych.

I jescze sprawa Burkea. Myślę że cała operacja jaką oddział USCM przeprowadzał była rutynowa. Zarząd kompanii miał obowiązek opiekować się kolonistami którzy dla nich pracowali (podpisywano stosowne umowy??) W przypadku nie nawiązania kontaktu wysyłano oddział komandosów aby sprawdził przyczyny braku polłączenia z daną placówką (epidemia, awaria urządzeń komunikacyjnych, akcje sabotażowe, rozruchy itp.). Burke o tym wiedział zgłosił się do misji jako przedstawiciel kompani, mając nadzieję że uda mu się przemycić jaja obcych.
____________________________________
2002-07-13 18:31:31
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Kolabor
Uuuuu...



Major
Dołączył: 2002-09-08
Posty: 842

zapominacie o jednym...

przeciez gdyby wyslali tam ekipe wojskowa, dziennikarze i cala ta reszta zaczelaby cos podejrzewac! kiedy Ripley opowiadala o tym, Towarzystwo musialo udawac, ze sa to kompletne bzdury, inaczej komitet do spraw miedzygwiezdnych (ale to ladnie brzmi Smile) zajalby sie ta sprawa. I w tym momencie wyczuwam jeszcze jeden spisek: Towarzystwo podejrzewalo ze cos tam jest, poniewaz zapewne sami odebrali ten sygnal. I kiedy Nostromo nie wracalo, W-Y postanowilo wyslac tam mala ekipke pod przykrywa, ze maja tam zamiar zalozyc kolonie. Budowac lepszy swiat na planetoidzie?! My God... w kazdym razie kiedy zostali przycisnieci do zbudowania (Administracja, zarzad kolonialny i reszta, ktora wlozyla pieniadze w wyslanie tam ekipy) tam koloni, zrobili to. niczego nie znalezli, bo warunki byly zbyt niesprzyjajace. Poza tym, wszystko moznaby latwo skalkulowac. 20 mld. ton ropy- sporo kasy; wyslanie ekipy na LV-426-takze sporo kasy. Wiec cala ta sprawa zostala zatuszowana i zamknieta. Towarzystwo moglo wymyslic kazda bajke na temat smierci zalogi Nostromo.

Burke zajal znaczace miejsce w Towarzychu, wiec zapewne mozna mu bylo udostepnic te akta. Kiedy na dobre zajal sie ta sprawa, wrocila Ripley. A byc moze Burke zajal sie ta sprawa DOPIERO wtedy, kiedy ekpia ratunkowa odnalazla zaginiona Ellen Ripley? Przeciez nie wiemy ile ona lezala tam w Gateway. Burke mogl zafascynowac sie tym, wyczul kase i podal wspolrzedne kolonii. Mial do tego prawo, bo byl jednym z przewodniczacych w W-Y. A skoro to on spowodowal ten caly ciag, pociagnieto go do odpowiedzialnosci i cala reszta z Towarzycha umyla sobie od tego rece. Dlatego niektorym moze sie zdawac, ze W-Y jest niewinne. Co wiecej: caly swiat mial tak myslec. W tym momencie Towarzystwo nie straciloby na tym wiele. Znowu mogli wcisnac jakas bajeczke, a w innym wypadku (chociaz zawod Marines i tak byl niebezpieczny) gdyby ktos dowiedzial sie, ze Towarzystwo wiedzialo o niebezpieczenstwie zwiazanym z obcymi formami zycia (chociaz tak by sie pewnie nie stalo) wyplaciloby odszkodawania rodzinom Marines (ci z kolonii z wlasnej woli tam polecieli, a nikt przeciez nie wiedzial co tam jest).

I tu nasuwa mi sie jeszcze jedna rzecz: ktos kiedys mowil, ze niemozliwe jest, by Ci z Ziemii wsylali ekipe ratunkowa w przeciagu 17 godzin. Fakt jest faktem, ze gdyby Burke zarazil Ripley i Newt, to przeciez Al()eny wyskoczylyby im w hibernatorach! Dlatego pan Carter otworzyl pojemniki i dlatego wszystko wygladaloby na normalne na ziemi(nikt z Marines nie odwazylby sie na zabicie Ripley ani Newt). I pojawia sie jedno zasadnicze pytanie: po jakiego ***** byly im hibernatory? Jest tylko jedna mozliwosc, ktorej narazie nie potrafie opisac. Jak tylko powroci mi wena, odezwe sie Smile
2002-09-09 09:37:12
Zobacz profil autora Wyślij email Wyślij prywatną wiadomość 1935635 Odpowiedz z cytatem
kabukiman
The Electrician ;)



First Sergeant
Dołączył: 2002-03-11
Posty: 225



... ale zaraz zaraz, skąd 17 godzin ??? ekipa ratynkowa miała przybyć za 17 DNI

... a może za dużo piję Wink
2002-09-09 17:10:42
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Schamann
...but there are



First Sergeant
Dołączył: 2002-04-09
Posty: 262

WY

Nie jest niewinne, jest winne tak bardzo jak tylko może byc winna korporacja.

Sęk w tym, że korporacje nic nie robią jako takie, zawsze każde działanie podejmują ludzie, więc ciężko jest rozstrzygać co "zrobiła" WY, o czym "wiedziała" WY - jeden wiedział i nie powiedział drugiemu, a drugi nie wiedział, a trzeci się domyślał ale wolał nic nie mówić, a czwarty wolał sie nie domyślać bo pierwszy był jego kumplem i na dodatek pierwszy wiedział, że czwarty sypia z zoną drugiego, a piąty miał centralnie wszystko w dupie i interesowała go tylko pensja i Karaiby. Tak działają wielkie instytucje, nic nigdy nie dzieje się w nich przy udziale i wiedzy wszystkich, mało tego - bardzo często sam proces decyzyjny odbywa się w danej sprawie po kawałku, różne osoby decduja o różnych fragmentach.

"Te stary, znaleźli jakiś sygnał z jakiejs planety czy coś, mówią że to może byc ważne"

"Pokaż - LV 426 ? gdzie to kurwa jest ? nie zawracaj mi dupy takimi pierdołami, co to za sygnał ?"

"Nie wiem, zapomniałem zapytać. Ale naukowy naciska, że to może byc wazne, kończy im się okres rozliczeniowy, musza się czymś wykazać, bo im budżet obetną, a ich kierownik ...no wiesz ... bez jego raportu nigdy byśmy się nie wyplątali z tej afery z transportem martwych delfinów"

" AAArgh, wiedziałem, kurwa wiedziałem że tak będzie, no dobra, mamy tam jakis statek w poblizu ?"

"w miarę ..... Nostromo, wiezie dwadzieścia..."

"Gówno mnie obchodzi co wiezie! możecie go tam wysłać, niech to sprawdzą cokolwiek to jest i nie chcę więcej o tym słyszeć"

"Dobrze, uprzedzę ich ..."

"A po co ? Żeby domagali się wielkim krzykiem podwyżki, wyrównania i odszkodowania, gdy nic nie znajdą ? Za dużo mamy w budżecie na wynagrodzenia czy co ?! ... Wyslijcie komputerowi informację o sygnale SOS - zboczy z kursu, a załoga Nostromo bdzie musiała wykonac tę robotę za darmo, jasne ?"

"Tak, ten sygnał ..."

"W dupie mam wasz pieprzony sygnał ! Nie chcę o nim więcej słyszeć, jasne ?!"

....

tak podejmuja decyzje wielkie korporacje :)

Na pewno ktoś w WY wiedział, że wysyłają Nostromo po coś konretnego, a nie do zbadania sygnału SOS - jest to wprost powiedziane w Alien

Na pewno ktoś w WY wiedział o Acheronie - ale dokumentacja sprzed 57 lat mogła byc niepewna i niekompletna, a firma zarządzało juz kolejne pokolenie ludzi. Dopiero rewelacje Ripley nadały starym informacjom wiarygodność. I nie zrobił tego Burke na własną rękę - był na to za krótki - nie był w żadnym zarządzie WY, taki pomysł to bzdura. Burke był po prostu urzędnikiem, trochę zbyt ambitnym. Ważni ludzie w Ważnych korporacjach nie opiekuja się osobiscie rozbitkami, nie czekają na zewnątrz, kiedy trwa przesłuchanie przed komisją Firmy, wreszcie nie lecą na zapadłe galaktyczne dziury nadstawiac karku dla ryzykownego zarobku. Burke'a ktoś w WY po prostu na to podpuscił, bo dla siebie na własna rękę tez tego nie robił. Pamiętacie jak pyta Ripley czy wie ile obcy mogliby byc warci "for OUR bioweapons division ?". Jakie NASZE mół miec na myśli, bo przecież nie Narodów Zjednoczonych, robił to dla kogoś z WY.

To , że ktoś z WY dowiedział się o wydarzeniach na Fiorinie, to chyba banał, którego nie trzeba tłumaczyć. Wtedy juz co najmniej większość górki WY była juz zaangażowana w sprawę Obcych, a być może nie tylko WY (jeśli "drugi Bishop" mówił prawdę co do tego kim jest - to w sprawę zaangażowało się tez Hyperdyne Systems)

To tyle, na temat rzekomej "niewinności" WY
____________________________________
Dare I insert my phallic attribute into a more 'liberated' circuit of exchange to sustain the ideological status quo, as Alien warns us? Very Happy
2002-09-10 10:48:36
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
v i r u s




Major
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 795

...

nic dodac nic ujac... Wink
____________________________________
phaj sanky [:

v_irus@interia.pl
2002-09-10 14:06:11
Zobacz profil autora Wyślij email Wyślij prywatną wiadomość 4179076 Odpowiedz z cytatem
Kolabor
Uuuuu...



Major
Dołączył: 2002-09-08
Posty: 842

WY-schamann

a wedlug mnie Burke zaczal wlasnie cala te sprawe. Sam powiedziales: nowe pokolenie. 57 lat. Wiec kto mogl podpuscic Burke'a? Nie, nie sadze, zeby ktos namowil go do zajecia sie ta sprawa, a jeszcze do lotu na Acheron. Van Leuwen nic a nic sie ta sprawa nie interesowal:
"Dlaczego po prostu kogos tam nie posles?"
"Bo nie musze..."
nie sadze tez, zeby udawal. Co jak co, ale podlizywanie sie(Burke do Ripley) mozna od razu wywachac. Van Leuwena g***no obchodzilo czy byly to zielone ludziki czy wyciek paliwa. Ripley zniszczyla statek o wielkiej wartosci ($$$), zawiesil ja i skonczyl (File Status: Closed). Burke zas caly czas byl przy niej. Mowil do niej z maxymalna cierpliwoscia, dawal jej wszelkie informacje, przyszedl do niej nawet z oficerem wojskowym (albo kims tam Smile). Poza tym, skad wiesz, czy przypadkiem nie bylo tak, ze skoro Burke zajal sie to sprawa od poczatku, Van L. dal mu do wyboru: lecisz, albo zamykasz ta sprawe i lejesz na Ripley. A Burke'owi zalezalo na tym, zeby doprowadzic to do konca, mogl jeszcze na tym zarobic.
Nawet jak popatrzysz na to z innej strony:
I just checked the colony log...
directive dated 6-12-79,signed Burke, Carter J.
You sent them out there and didn´t even warn them.
Why didn´t you warn them, Burke?
What if that shipdidn´t even exist?

-Burke nawet nie stara sie bronic swojej reputacji co do Ripley, a jesli to nikogo nie przekonuje:

Did you think about that? I didn´t know.
So if I made a major security situation out of it...
everybody steps in...
and there´s noexclusive rights for anybody.
Nobody wins. I made a decision, and it was wrong.

Tutaj chcial sie wywinac od tego, ze nic nie wiedzial, ale gdyby naprawde nic o tym nie wiedzial, powiedzialby o kims(jak mowiles) kto go podpuscil. Czyzby Burke nagle zglupial? Nie, nie sadze. Byl sprytny i pewny siebie. Poza tym, to ON podal namiary na ten statek. Kolonisci dostaja wiadomosci od raczej waznych osob zasiadajacych w Towarzystwie.
Burke powiadomil Bishopa o wartosci tych stworzonek. Poza tym mozna zobaczyc bardzo ladne ujecie, kiedy Burke przyglada sie facehuggerom w med-labie przyglada sie im z prawdziwym zaciekawieniem. Wiecej- zafascynowaniem. Dopiero kiedy Sulaco nie dociera na Gateway/Ziemie Towarzystwo zaczyna sie angazowac. Fuckt, moze ukrywali, ze nieciekawi ich to. Ale rownie dobrze mogli przekonac Van Leuwena o wartosci posiadania owej broni biologicznej. Wiecej: Towarzycho moglo przekonac Van L. juz kiedy dotarly do Ziemi pierwsze sygnaly o smierci Burke'a, badz nawet Marines, przeciez byli najlepiej przeszkolona jednostka wosjskowa.
I jesli ktos kogos mialby podpuscic, to jedynie Burke Gormana. Przeciez Gorman to ciota, i najlatwiej bylo nim sterowac. Gdyby to Apone zostal na APCku, cala akcja potoczylaby sie inaczej.
Mam nadzieje, ze wszystko zostalo wyjasnione Smile
2002-09-17 11:49:31
Zobacz profil autora Wyślij email Wyślij prywatną wiadomość 1935635 Odpowiedz z cytatem
Majkel
THIS TIME IT'S WAR !



Captain
Dołączył: 2002-03-15
Posty: 562



Chyba juz nie ma watpliwosci ..
2002-09-17 12:33:32
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
HICKS
I'm here, baby! I'm here!



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1850

Hmmmmmmmmmmmmm

Gdyby to Apone zostal na APCku, cala akcja potoczylaby sie inaczej.

Wątpie. Nikt i nic nie przygotowałoby nawet najlepszego oficera na to co spotkało Marines w gnieździe obcych. Gorman rzeczywiście dał dupska pod końcówkę kiedy kompletnie zgłupiał i nie wiedział co robić. Ale do czasu ataku obcych na oddział jego rozkazy były bez zarzutu. Nawet Apone go pochwalił że ten nie każe oddziałowi maszerować do procesora atmosferycznego.

Kazał zabrać im magazynki - a co miał zrobić innego? Operacja wymagała uratowania cywili i zabezpieczenia terenu, a nie zaryzykowania akcji która cały oddział mogłaby posłać do stwórcy. Poza tym wszyscy zapatrzeni na HICKSA myślą że GORMAN powinien odrazu po rozeznaniu się w sytuacji (ślady walki w kolonii, wypalone kwasem dziury) załadować dupy komandosów na prom i dowidzenia. TAKIEGO. Przecież gdyby wydał podobny rozkaz to wszyscy z HICKSEM i APONEM na czele potraktowaliby go jak zastraszonego wariata. W scenie gdy HICKS podejmuje decyzje większość myśli: "To jest prawdziwy oficer: podejmuje mądre i trafne decyzje". Rzeczywiście, ale robi to w sytuacji, kiedy decyzja może być już tylko jedna (oddział praktycznie nie istnieje, porucznik wyłączony, APC uszkodzone, a morale praktycznie zerowe - HUDSON)

GORMAN nie był Pattonem ale braku komptencji zarzucić mu nie można. Faktycznie wymiękł kiedy wszystko wokół niego zaczęło "płonąć", ale APONE napewno by sobie lepiej nie poradził. Atak obcych zaskoczyłby każdego. A skoro jesteśmy przy Aponie to on takim wzorowym oficerem też nie był. W książce jest scena w której traci on zupełnie głowę i rozdaje swoim ludziom magazynki narażając ich wszystkich na niebezpieczeństwo uszkodzenia reaktoru atomowego.[orange][/orange][orange][/orange][orange][/orange][orange][/orange]
____________________________________
2002-09-17 14:45:17
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Ender




MODERATOR
Dołączył: 2002-03-19
Posty: 1103



[orange]Gorman rzeczywiście dał dupska pod końcówkę kiedy kompletnie zgłupiał i nie wiedział co robić. Ale do czasu ataku obcych na oddział jego rozkazy były bez zarzutu. Nawet Apone go pochwalił że ten nie każe oddziałowi maszerować do procesora atmosferycznego.[/orange]

Rozkazy? Jakie rozkazy? Kazal sprawdzic baze, po czym uznal ze teren jest zabezpieczony. Na co czlonkowie oddzialu stwierdzili ze nie jest...
Nastepnie pojechali APCem pod procesor. Pewnie dlatego ze slady wskazywaly ze stoczono walke i nie chcial rozdzielac oddzialu. Zrobil dosyc logiczna rzecz. Ale nastepnie wykazal sie brakiem kompetencji. Zabranie ludziom amunicji - glupota.

[orange]Kazał zabrać im magazynki - a co miał zrobić innego? Operacja wymagała uratowania cywili i zabezpieczenia terenu, a nie zaryzykowania akcji która cały oddział mogłaby posłać do stwórcy. Poza tym wszyscy zapatrzeni na HICKSA myślą że GORMAN powinien odrazu po rozeznaniu się w sytuacji (ślady walki w kolonii, wypalone kwasem dziury) załadować dupy komandosów na prom i dowidzenia. TAKIEGO. Przecież gdyby wydał podobny rozkaz to wszyscy z HICKSEM i APONEM na czele potraktowaliby go jak zastraszonego wariata. W scenie gdy HICKS podejmuje decyzje większość myśli: "To jest prawdziwy oficer: podejmuje mądre i trafne decyzje". Rzeczywiście, ale robi to w sytuacji, kiedy decyzja może być już tylko jedna (oddział praktycznie nie istnieje, porucznik wyłączony, APC uszkodzone, a morale praktycznie zerowe - HUDSON)[/orange]

Blad. Gorman nie powinien posylac radosnie wszystkich do procesora. Powinien wyznaczyc osoby ktore pojda na rozpoznanie. Przygotowac sie na walke w okolicy procesora atmosfery (miotacze ognia, zwykle pociski itp.). On tego nie robi, tylko pcha caly oddzial na dol. Po czym jak zaczyna sie jatka nie daje rozkazu do odwrotu.

[orange]GORMAN nie był Pattonem ale braku komptencji zarzucić mu nie można. Faktycznie wymiękł kiedy wszystko wokół niego zaczęło "płonąć", ale APONE napewno by sobie lepiej nie poradził. Atak obcych zaskoczyłby każdego.[/orange]

Oczywiscie, Pattonem nie byl. Ale nie byl tez kompetentnym dowodca. Przeprowadzil akcje bez przygotowania.

Twierdzisz ze Apone by sobie nie poradzil. Ja twierdze ze poradzilby sobie. W sytuacji, gdyby przeciwnikiem byli ludzie i wciagneli oddzial w pulapke, Gorman stracilby prawdopodbnie glowe. Nie widzialby wyjscia z sytuacji. Apone jak i inni w oddziale, ktorzy byli na polu walki potrafiliby sensowniej reagowac na sytuacje.

[orange]A skoro jesteśmy przy Aponie to on takim wzorowym oficerem też nie był. W książce jest scena w której traci on zupełnie głowę i rozdaje swoim ludziom magazynki narażając ich wszystkich na niebezpieczeństwo uszkodzenia reaktoru atomowego. [/orange]

Mowimy o ksiazce czy o filmie? Bo w filmie magazynki wybuchaja robiac jatke. A rozdanie magazynkow w momencie gdy smartguny optworzyly ogien uznaje za szczyt madrosci.

Chyba ze patrzysz z punktu widzenia WY, czyli czlowiek sie nie liczy. Wazne by wrocil pojazd zapisem akcji i by baza byla cala, wtedy masz racje, Gorman, Apone, Drake i Vasquez zjebali....
Bo w sumie przez nich wybuchl reaktor i ktokolwiek przezyl i odlecial z LV426.
____________________________________
Uwazaj o co prosisz bo mozesz to dostac
2002-09-17 15:12:24
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odpowiedz z cytatem
HICKS
I'm here, baby! I'm here!



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1850



[orange]Rozkazy? Jakie rozkazy? Kazal sprawdzic baze, po czym uznal ze teren jest zabezpieczony. Na co czlonkowie oddzialu stwierdzili ze nie jest... Nastepnie pojechali APCem pod procesor. Pewnie dlatego ze slady wskazywaly ze stoczono walke i nie chcial rozdzielac oddzialu. Zrobil dosyc logiczna rzecz. Ale nastepnie wykazal sie brakiem kompetencji. Zabranie ludziom amunicji - glupota.[/orange]

Jakim brakiem kompetencji?? Przecież wszystko to co zrobił było zgodne z logicznym myśleniem. Kiedy wydał decyzję nikt w APC nie protestował. Poza tym Gorman NIE WIEDZIAŁ za dużo o obcych. Podobnie jak jego oddział - zlekceważył Ripley. To raz a dwa do obcych miał podejście jak do podręcznikowych przypadków walki z xenomorfami. Po co miał ryzykować zniszczenie kolonii skoro nie wiedział z czym tak naprawdę miał doczynienia (nawet Ripley tak naprawdę nie wiedziała. Przykład - zupełne zaskoczenie na widok zbudowanego gniazda).

[orange]Blad. Gorman nie powinien posylac radosnie wszystkich do procesora. Powinien wyznaczyc osoby ktore pojda na rozpoznanie. Przygotowac sie na walke w okolicy procesora atmosfery (miotacze ognia, zwykle pociski itp.). On tego nie robi, tylko pcha caly oddzial na dol. Po czym jak zaczyna sie jatka nie daje rozkazu do odwrotu.[/orange]

Jak już mówiłem GORMAN NIE WIE Z CZYM TOCZY WOJNĘ (podobnie jak pozostali). Standardowe zachowanie przy takiej operacji (walka z xenomorfami) obejmowało zniszczenie wrogich organizmów bez obierania jakiejkolwiek taktyki. USCM z czymś takim jak obcy zetkneli się poraz pierwszy!!

[orange]Przeprowadzil akcje bez przygotowania. Twierdzisz ze Apone by sobie nie poradzil. Ja twierdze ze poradzilby sobie. W sytuacji, gdyby przeciwnikiem byli ludzie i wciagneli oddzial w pulapke, Gorman stracilby prawdopodbnie glowe. Nie widzialby wyjscia z sytuacji. Apone jak i inni w oddziale, ktorzy byli na polu walki potrafiliby sensowniej reagowac na sytuacje.[/orange]

Jakiego przygotowania?????? Nic na świecie nikogo nie mogło przygotować na to co Gorman i jego ludzie doświadczyli w HADLEYS HOPE. Nawet sam Hudson w książce proponuje aby sprawę w kolonii załatwił jakiś oddział specjalny bo oni za cholerę nic zrobić nie mogli.

Komandosi włażąc do gniazda podpisali na siebie wyrok. Nawet gdyby mieli przy sobie same Smurtguny a przy oddziale było nawet 3 oficerów pokroju Apone'a i tak byliby zgubieni. Natłukli by więcej obcych ale wynik mógłby być tylko jeden. Prosta arytmetyka kilkunastu komandosów vs. około 150 obcych. Właściwie część winy spoczywa na Ripley bo to ona zawiodła jako doradca: Gorman: "Co to jest?" Ripley:"Nie wiem".

Ender - nie potrzebnie patrzysz na to wszystko z punktu widzenia wszechwiedzącego. Postaw się na miejscu oficera dowodzącego komandosami. Moim zdaniem Apone gdy zaczął rozdawać magazynki (książka) zachował się nie odpowiedzialnie. Bo komandosi na adrenalinie mogli wyrządzić o wiele większe szkody a wybuch mógłby nastąpić momentalnie i koniec końców nikt by nie przeżył. A co do tego powrotu z LV-426 to zastanawiam się czy nie lepiej by było gdyby nikt nie wrócił. Wtedy przynajmniej więźniowie z Fioriny by żyli a Ripley nie byłaby klonowana.
____________________________________
2002-09-17 16:22:20
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Ender




MODERATOR
Dołączył: 2002-03-19
Posty: 1103



[orange]Jak już mówiłem GORMAN NIE WIE Z CZYM TOCZY WOJNĘ (podobnie jak pozostali). Standardowe zachowanie przy takiej operacji (walka z xenomorfami) obejmowało zniszczenie wrogich organizmów bez obierania jakiejkolwiek taktyki. USCM z czymś takim jak obcy zetkneli się poraz pierwszy!! [/orange]

Owszem. Ale mieli informacje od Ripley i teoretycznie przygotowywali sie na starcie z okolo 150 obcymi. Wiec jak zaczela sie rzeznia, mieli szanse uciekac. A taktyka ktora powinni zastosowac... hmmm.. powinni zastosowac jakakolwiek taktyke. Albo zalozyc ze maja przeciwnika i zachowywac sie jakby przeciwnikiem byli ludzie, albo uwierzyc w bajeczki Ripley i przygotowac sie na obcych...

[orange]Komandosi włażąc do gniazda podpisali na siebie wyrok. Nawet gdyby mieli przy sobie same Smurtguny a przy oddziale było nawet 3 oficerów pokroju Apone'a i tak byliby zgubieni. Natłukli by więcej obcych ale wynik mógłby być tylko jeden. Prosta arytmetyka kilkunastu komandosów vs. około 150 obcych. Właściwie część winy spoczywa na Ripley bo to ona zawiodła jako doradca: Gorman: "Co to jest?" Ripley:"Nie wiem". [/orange]

Podpisali na siebie wyrok? Odwrot prawie bez amunicji, oslaniani miotaczem ognia i dwoma smartami... i wielu przezylo. Ilu by przetrwalo w momencie jakby mieli M41 i szli z nastawieniem: tu moga byc OBCY?

[orange]Ender - nie potrzebnie patrzysz na to wszystko z punktu widzenia wszechwiedzącego. Postaw się na miejscu oficera dowodzącego komandosami. Moim zdaniem Apone gdy zaczął rozdawać magazynki (książka) zachował się nie odpowiedzialnie. Bo komandosi na adrenalinie mogli wyrządzić o wiele większe szkody a wybuch mógłby nastąpić momentalnie i koniec końców nikt by nie przeżył.[/orange]

Odnosnie sytuacji w ksiazce:
Zachowal sie nieodpowiedzialnie? IMHO reagowal na sytaucje. Do wyboru mial smierc swoja i pozostalych, lub ryzykowal smiercia wszystkich (tzn. oprocz czlonkow oddzialu takze zyciem Newt, Ripley, Gormana i Burke) - nie sadze by czlowiek dzialajacy w stresie podjal inna decyzje.

Gorman mogl wykorzystac jakakolwiek taktyke. Zabezpieczac odwrot, przygotowac bron do walki. Przed akcja wysilic szare komorki i zastanowic sie co sie stanie gdy dojdzie do strzelaniny. Decyzja Gormana byla bledna. Jak Ripley zwrocila uwage ze tam jest reaktor, to nie zawrocil oddzialu, tylko kazal isc naprzod.

Wchodzac do pustej stacji, oddzial robil rozpoznanie, ubezpieczali sie, podzielili na pary i spraewdzali inne pomieszczenia. Gdy wlazili do gniazda, szli radosna gromadka. Nie wydaje ci sie to dziwne?
Mam kilka pytan:
- Dlaczego Gorman nie wycofal zolnierzy by ich przezbroic? Zajeloby to kilkanascie minut.
- Dlaczego nie bylo podzielil oddzialu na dwie wzajemnie ubezpieczajace sie druzyny?
- Dlaczego kazal zabrac amunicje i rozkazal isc dalej?

Ktos juz kiedys napisal: Gormana na misje wybrano, bo byl niekompetentny, bo wlasnie z nim byla sznsa na wywiezienie obcych z planety. Czy to prawda?

Nie chodzi mi o to ze Gorman popelnil blad. Chodzi o to, ze nie zrobil nic aby bledom zapobiec. Zachowal sie jak dupek.

Kazdy na jego miejscu wzialby pod uwage historie Ripley (slady w bazie, Newt, facehuggery w pojemnikach), albo przynajmniej zalozyl ze beda z czyms/kims walczyc (w bazie byly slady po uzyciu broni). Gorman wyslal oddzial na spacer, jakby nic im nie grozilo.

uffff.... ale sie rozpisalem.

Pozdrowienia
____________________________________
Uwazaj o co prosisz bo mozesz to dostac
2002-09-17 16:41:42
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odpowiedz z cytatem
Kolabor
Uuuuu...



Major
Dołączył: 2002-09-08
Posty: 842

Ender's right

Ender ma racje. Cokolwiek chcialem powiedziec... wszystko zostalo juz wyjasnione. Jednak nie bede sie kryl za innymi.

Mowiac o Gormanie...
Kiedy ginie Apone, Gorman traci calkowicie kontrole. Jest taki moment, gdy Ripley krzyczy: They're cut off! Do something"- on ma oczka jak rybki. Nie wie co zrobic, boi sie. Wiekszosc z nas by sie bala, ale moge zapewnic, ze Apone znal, a nawet kochal swych ludzi. Byl wobec nich uczciwy i kompetentny. Wiedzial, kiedy zarty sie koncza. Gorman nawet nie usiadl z nimi przy stole, i niech nikt mi kitu nie wciska, ze zabraklo miejsc Smile Poza tym, Gorman nie zna nawet nazwisk z oddzialu, ktorym dowodzi ("What is it, Hicks? -Hudson, sir. He's Hicks..." Potem: "What is it, private?"). Apone poslalby zapewne porzadna linie nieskomplikowanych slow, ktore zrozumialby kazdy. Ale tak nigdy by sie nie stalo. Dlaczego? Bo Gorman pozwolilby zostac dowodcy oddzialu tylko w kontakcie walkie-talkie, a Apone nawet nie myslalby o takim czyms, jak "zostawic swoich ludzi na pozarcie".
Byc moze Gorman wcale nie jest taki dupowaty, jak go malujemy, ale mozna podac wiele scen, w ktorych Gorman wykazuje sie egoizmem, i tzw. bierna umiejetnoscia dzialania podczas akcji wojskowych. Mowie tu o czystej teorii. Tacy jak on zasiadaja na wyzszych szczeblach w hierarchii wojskowej bez zadnej praktyki wojennej ("How many drops is this for you, Lieutenant?
Thirty-eight. Simulated.
How many combat drops?
Uh, two... including this one...")
Ale patrzac z drugiej strony, Gorman wraca po Vasquez i nie widzac zadnych szans na ratunek, wysadzaja sie("You were always asshole, Gorman"). Byc moze chcial pokazac, ze nie jest calkowitym bezmozgiem. Byc moze chcial udowodnic, ze jest wart swojego stanowiska. Byc moze tez zalowal swojej bezmyslnosci(z ktorej wczesniej zapewne nie zdawal sobie sprawy) i chcial przez to powiedziec, ze tak naprawde ceni sobie swoich zolnierzy. A moze jednak myslal wtedy, ze ratujac osobe, kotra go nienawidzila, zachowa swoja twarz przed komisja wojskowa, i zostanie wyrozniony jakims zlotym medalikiem, a jesli zginie ze swoim zolnierzem, moze ktos uzna jego smierc za bohaterska- jak Hudsona Smile
I jeszcze sprawa magazynkow...
Z jednej strony dobrze, z drugiej zle.
Dobrze- dlaczego? Gdyby wyjasnil sprawe Apone'owi, moze reszta marines by go zrozumiala. Ja rozumiem jego postepowanie. Jego zadaniem bylo dowiedzenie sie, co spowodowalo utrate kontaktu z LV-426, a nie bezmyslne wysadzenie calej planety, bo nie potrafil logicznie myslec podczas akcji wojennych, a tym bardziej ratowniczych(jak to sie mowi-saper myli sie tylko raz Smile) Jego rodzina(jesli w ogole takowa mial) nie dostanie odszkodowania, bo to wlasnie na niego spadla calkowita odpowiedzialnosc za bezpieczenstwo marines, jak i procesor atmosferyczny. Postapil wedlug znanych ogolnie zasad. Z drugiej jednak strony na jego miejscu dalbym Apone'owi rozkaz, by wybral dwoch najlepiej celujacych marines, ktorzy w razie ataku beda oslaniac reszte oddzialu. Ale jak juz wspomnialem, jego wiedza byla bierna, zbyt sztywnie trzymal sie "regulaminu"(ze to tak nazwe Smile) Vasquez doskonale zdawala sobie sprawe, ze beda mieli zadnych szans z jedynie miotaczami ognia. Dlatego "zignorowala" rozkaz Gormana, i wyjela zapasowe baterie.

To chyba tyle, co mam do powiedzenia. Przynajmniej jak narazie...
2002-09-17 16:59:39
Zobacz profil autora Wyślij email Wyślij prywatną wiadomość 1935635 Odpowiedz z cytatem
HICKS
I'm here, baby! I'm here!



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1850



[orange]Owszem. Ale mieli informacje od Ripley i teoretycznie przygotowywali sie na starcie z okolo 150 obcymi.[/orange]

Te informacje były szczątkowe bo Ripley opowiedziała o zachowaniu JEDNEGO obcego a nie całego roju współdziałającego, który polował na swoje ofiary działając wspólnie. Poza tym nie mogli przyjąć taktyki jak na ludzi bo bezpieczniej było przyjąć że ma się do czynienia z Xenomorfami (xenomorfy nie używają broni palnej:DVery HappyVery HappyVery Happy)

[orange]Odwrot prawie bez amunicji, oslaniani miotaczem ognia i dwoma smartami... i wielu przezylo. Ilu by przetrwalo w momencie jakby mieli M41 i szli z nastawieniem: tu moga byc OBCY?[/orange]

Wielu??? Przecież 3/4 oddziału poszło do piachu. Tak "jeśli" a poza tym trzeba zauważyć że oddział GORMANA też nie jest elitą. Weźmy taki przykład: Dietrich w przypływie paniki (niedopuszczalne)strzela z miotacza do Frosta, jego torba zaczyna płonąć, Wierzbowski i Crowe głupio się przypatrują płonącym magazynkom, wybuch zabija nieostrożnego Crowe itd. itd. (moża podać jeszcze przykład Ferro która nie zabezpiecza promu przed wtargnięciem obcego). Widać że połowa oddziału zginęła bo była poprostu nbiekompetentna i za to zapłacili.

[orange]nie sadze by czlowiek dzialajacy w stresie podjal inna decyzje.[/orange]

BŁĄD!! Oficerowi nie może się taka rzecz przytrafić!! No chyba że Apone'a umieścimy obok Gormana

[orange]- Dlaczego Gorman nie wycofal zolnierzy by ich przezbroic? Zajeloby to kilkanascie minut.[/orange]

A poco miałby ich przezbrajać?? Nie było żadnego świadectwa obecności wroga. Możliwe przecież że obcych tam nie było. Nie spotkali do tej pory żadnego.

[orange]- Dlaczego nie bylo podzielil oddzialu na dwie wzajemnie ubezpieczajace sie druzyny?[/orange]

A poco? Przecież takimi dwoma rozdzielonymi drużynami trudniej się dowodzi w przypadku walki.

[orange]- Dlaczego kazal zabrac amunicje i rozkazal isc dalej?[/orange]

Amunicja mogła uszkodzić poszydzie chłodziwa reaktora. Poza tym szukali cywili (nie wykluczone było że jeszcze żyli). A poza tym dlaczego miał ich cofnąć??? Do walki z xenomorfami USCM używało miotaczy ognia, których tam kilka mieli. Być może Gorman uważał iż skoro do tej pory nie widzieli ani jednego obcego to opuścili oni kompleksy koloni i schronili się gdzieś poza nią.
____________________________________
2002-09-17 17:25:52
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Ender




MODERATOR
Dołączył: 2002-03-19
Posty: 1103



[orange]A poco miałby ich przezbrajać?? Nie było żadnego świadectwa obecności wroga. Możliwe przecież że obcych tam nie było. Nie spotkali do tej pory żadnego.[/orange]

W bazie natrafili na slady walki. Jesli to nie jest swiadectwo obecnosci wroga, to znaczy ze zyjemy w innych swiatach :-)

[orange]A poco? Przecież takimi dwoma rozdzielonymi drużynami trudniej się dowodzi w przypadku walki.
[/orange]

Ale dowodzenie oddzialem nie ma byc latwe. Oddzial powinien byc skuteczny. Dwie ubezpieczjace sie grupy maja wieksze szanse. Na poczatku akcji zreszta taka taktyke podejmuja. DLaczego z niej zrezygnowali? Jesli dlatego, ze tak bylo wygodniej Gormanowi, to jakim prawem twierdzisz ze Gorman byl kompetentnym oficerem?

[orange]Amunicja mogła uszkodzić poszydzie chłodziwa reaktora. Poza tym szukali cywili (nie wykluczone było że jeszcze żyli). A poza tym dlaczego miał ich cofnąć??? Do walki z xenomorfami USCM używało miotaczy ognia, których tam kilka mieli. Być może Gorman uważał iż skoro do tej pory nie widzieli ani jednego obcego to opuścili oni kompleksy koloni i schronili się gdzieś poza nią.
[/orange]

USCMC nie uzywalo zadnej broni do walki z obcymi, bo do tej pory nie spotkali zadnych obcych. A miotacze ognia mieli dwa. Wiec troche malo. Nadal nie rozumiem decyzji o kontynuowaniu akcji bez dowodcy.
[yellow] tekst dodany: Mialo byc "bez broni"[/yellow]
IMHO brak wyobrazni ze strony Gormana.

Pozdrawiam
____________________________________
Uwazaj o co prosisz bo mozesz to dostac
2002-09-18 08:57:27
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odpowiedz z cytatem
Schamann
...but there are



First Sergeant
Dołączył: 2002-04-09
Posty: 262

o ho ho

ale sie rozpetało :)

do kolabora - dawno ....dawno temu, gdzies w wyższych częściach tego wątku... dyskutowaliśmy o Burke'u. Po twoim ostatnim poscie - masz rację, to ma sens. Burke mógł zakombinować to wszystko z własnej inicjatywy (choć musiał sę tak nakombinować, że zaczynam darzyć gada szacunkiem Razz). Prywatnie, nadal jakoś nie mogę uwierzyć, że to jednak on sam, jakoś mi to nie pasuje. Dowodów bezpośrednich w filmie nie ma na żadną terorię, więc pozostane przy swoim.


A co do: Hicks vs Ender :D

Na temat zdolności dowodzenia Apone'a lub ich braku nie sądzę żeby dało się cokolwiek uczciwie powiedzieć, brak materiału. Apone "znika" zaraz na początku walki i już, nie mielismy okazji się przekonac cz poradziłby sobie czy nie. Ja sądzę że nie, ale to moje odczucie nie oparte na żadnych dowodach z filmu. Fakt, że zołnierze go lubili i szanowali, i z pewnością słuchaliby jego rozkazów - ale to jeszcze wcale nie oznacza, że te rozkazy byłyby dobre. Nie wiemy jakim dowódca okazałby się Apone, gdyby miał na to szansę.

A Gorman - pomijając wszystkie wątki taktyczno - militarne, które chopaki poruszają od czasu jakiegoś, to uważam że Gorman był człowiekiem absolutnie nie nadającym sie na oficera liniowego.

Hicks, Ender juz o tym mówił, ale ja jeszcze raz powtórzę. Gormana dyskwalifikuje jego bezczynność w sytuacji kryzysowej. Oficera liniowego ocenia się po tym jak dowodzi na polu bitwy, nie wtedy kiedy wszystko jest spokojne i można z powodzeniem stosowac podręcznikowe taktyki. Kiedy sytuacja wymyka się spod kontroli to rolą oficera jest ją opanować i nie dopuścić do paniki wśród zołnierzy. Wpadanie w takich styuacjach w panikę i niezdolnośc do natychmiastowego działania, całkowicie dyskwalifikuje oficera. Jakikowleik rozkaz Gorman wydałby wtedy swojemu wojsku, jakikolwiek, byłoby to lepsze niż to co zrobił.

A co do rozkazu zabrania magazynków - zgadza się że nie wiadomo było, czy coś w ogóle tam jest oprócz cywili, ale było sporo poszlak pozwalających się domyślić, że coś jednak jest - prawda ? ... A do APC'a po inną broń/amunicję/granaty/więcej miotaczy/cokolwiek - było tylko kilka minut drogi.
____________________________________
Dare I insert my phallic attribute into a more 'liberated' circuit of exchange to sustain the ideological status quo, as Alien warns us? Very Happy
2002-09-19 09:45:05
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
HICKS
I'm here, baby! I'm here!



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1850



Czy ja wiem...

Co do nie dopuszczenia paniki to trochę przesadziłeś. W tym przypadku żołnierze muszą panować nad sobą. Jakby tak każdy oficer odpowiadał za spanikowanie swoich żołnierzy to plutony egzekucyjne miały by co robić Very HappyVery Happy Ale tak na poważnie. Gorman nie odpowiada za spanikowanie komandosów bo to wszystko ich kompletnie zasdkoczyło. Ja też się powtórze:

ŻADEN GORMAN, ŻADEN APONE, ŻADEN SCHWARZKOPF NIE DAŁ BY TAM RADY BO POPROSTU OBCY WSZYSTKICH ZASKOCZYLI. GORMAN NIE WIEDZIAŁ CO MA ROBIĆ, JAKĄ TAKTYKĘ ZASTOSOWAĆ CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ, JAKIEGO ATAKU, NIE MIAŁ PEŁNYCH DANYCH O LICZEBNOŚCI WROGA.

Gorman był typowym "zielonym" oficerem i jako taki się zachowywał. Zawiódł jako dowódca dopiero wtedy gdy zauważył iż podręcznik mu nie pomoże. Zbaraniał poprostu. Ale to nie znaczy że był złym dowódcą - był początkującym niedoświadczonym dowódcą. Na klęske komandosów w gnieździe obcych złożyło się kilka czynników:
1 Brak informacji o wrogu: stopniu agresywności, jego zdolnościach itp.
2 Nieodpowiedzialne zachowanie komandosów (przykłady podałem poprzednio)
3 Dopiero teraz - zła reakcja Gormana.
____________________________________
2002-09-19 11:47:52
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Ender




MODERATOR
Dołączył: 2002-03-19
Posty: 1103



[orange]1 Brak informacji o wrogu: stopniu agresywności, jego zdolnościach itp.
2 Nieodpowiedzialne zachowanie komandosów (przykłady podałem poprzednio)
3 Dopiero teraz - zła reakcja Gormana. [/orange]

0. Niekompetencja dowodcy:
- brak rozpoznania przed misja
- nie branie pod uwage zdobytych informacji
- nie przezbrojenie oddzialu

W chwili obecnej nie widze mozliwosci ocenienia Gormana jako kompetentengo dowodcy.
____________________________________
Uwazaj o co prosisz bo mozesz to dostac
2002-09-19 12:46:08
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odpowiedz z cytatem
Schamann
...but there are



First Sergeant
Dołączył: 2002-04-09
Posty: 262



[blockquote] Gorman nie odpowiada za spanikowanie komandosów bo to wszystko ich kompletnie zasdkoczyło. .[/blockquote]

Hicks, ja nie twierdzę, że Gorman odpowiada za panikę swoich ludzi, choć wg niektórych starych szkół wojskowych dowódca odpowiadał za wszystko, co dzieje sie z jego podwładnymi. Ja twierdzę, że Gorman odpowiada za SWOJĄ WŁASNĄ panikę i jej skutki.


[blockquote]ŻADEN GORMAN, ŻADEN APONE, ŻADEN SCHWARZKOPF NIE DAŁ BY TAM RADY BO POPROSTU OBCY WSZYSTKICH ZASKOCZYLI. GORMAN NIE WIEDZIAŁ CO MA ROBIĆ, JAKĄ TAKTYKĘ ZASTOSOWAĆ CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ, JAKIEGO ATAKU, NIE MIAŁ PEŁNYCH DANYCH O LICZEBNOŚCI WROGA.

Gorman był typowym "zielonym" oficerem i jako taki się zachowywał. Zawiódł jako dowódca dopiero wtedy gdy zauważył iż podręcznik mu nie pomoże. .[/blockquote]

każdy przywoity dowódca, nawet zielony, musi przynajmniej minimalnie umieć zachowywac zimną krew i dowodzić w sytuacjach nieprzewidzianych, inaczej oddziały wysyłane do boju pod nieopierzonymi oficerami nie miałyby żadnych szans.

Ja nie twierdzę, że niedoświadczony dowódca powinien w tak szokującej sytuacji działać skutecznie. Twierdzę, że powinien działać W OGÓLE.
Nie za decyzje a za ich brak krytykuje Gormana, bo jedna rzecz której nie wolno żadnemu oficerowi, to przestać dowodzić.
____________________________________
Dare I insert my phallic attribute into a more 'liberated' circuit of exchange to sustain the ideological status quo, as Alien warns us? Very Happy
2002-09-19 13:39:00
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona: 1, 2  Następna Tematy    Napisz nowy temat    Odpowiedz do tematu

 


Powered by phpBB