Autor |
Temat: ALIENS: EPITAPH |

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2003-01-11
Posty: 1430
|
ten narcyz to było do mnie, czy pisałeś o sobie Rogue ? ;)
No dobra, w moim opowiadaniu tesh nie ma nic wtórnego poza lądowaniem na obcej planecie. Czy w innym opowiadaniu był taki motyw, że statek Castonis wpadł w jakiś tajemniczy wir kosmiczny i po chwili znalazł się lata świetlne dalej. Daleko poza granicą zbadanego ? Ano nie było. BTW : to właśnie ten skok spowodował uszkodzenia, które załoga musiała naprawic lądując tam gdzie wylądowała. Castonis wpadł w swego rodzaju bramę, czarną dziurę. Cos, co może istnieje, ale naukowcy jeszcze tego nie odkryli. Reszte dopisze jak zakończę moją opowieść.
Peace ____________________________________ zapraszam_do_dalszej_prawdziwej_dyskusji.
|
|
2003-10-15 13:36:46
|
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2003-01-11
Posty: 1430
|
Part 7
-Amy, słabo wyglądzasz - powiedział Novoselic - powinnaś odpocząć, lecisz znóg, jesteś blada.
Amanda Ripley nie lubiła jak mówiono do niej po nazwisku. Zbyt jej to kogoś przypominało. Dlatego też wszyscy zwracali się do niej po imieniu.
- Nie mogę spać, mam złe sny - odpowiedziała Amanda - W każdym śnie, moja matka.. ona ginie. W morzu ognia.. woła mnie, ale ja nic nie moge zrobić. To się powtarza znowu i znowu...
- Twoja matka, hmm - zadumał się Novoselic - nigdy o niej nie wspominałaś, a pracujemy już kilka lat na Castonisie.
- Dawno temu, kiedy byłam dzieckiem, ona zostawiła mnie. Pracowała jako astronautka. Latała na transportowcach podobnej klasy co Castonis. Przed ostatnim odlotem obiecała mi, że wróci na moje jedenaste urodziny. Już nigdy jej nie widziałam. Powinnam się nauczyć, żeby traktować jej obietnice z przymróżeniem oka. Nie nawidziłam jej a jednocześnie tak bardzo pragnąłam odnaleźć. Zostałam, tak jak ona, astronautka. Chyba mamy to we krwi.
- Nie odnaleźli jej ? - zdziwił się Novoselic
- Ona po prostu się rozpłynęła - nie odnaleziono jej ciała. Teraz nawiedza mnie we snach, nie pozwala zapomnieć. Te sny są straszne.
Nastapiła chwila milczenia. Ciszę przerwał głos Amy.
- Co wiesz o tym sierżancie ? Ten McLaren. Co to za gość ?
- Mówią, że służył w marines. Był dobry. Naprawdę dobry. POnoć prawdziwy twardziel, legenda. Zaciągnął się dla kasy. Kiedy wypełnił kontrakt, zabrał pieniądzę i poleciał na ziemię. Widać czegoś mu w życiu brakowało. Emocji ? Adrenaliny ? Więc wstąpił do MP. Wiadomo, że wrażen nie dozna takich jak w piechocie morskiej. Ale, rozumiesz, dla byłego żołnierza sam kontakt z bronią jest ważny.
- Ponoć marines jest się przez całe życie - podsumowała Amy. ____________________________________ zapraszam_do_dalszej_prawdziwej_dyskusji.
|
|
2003-10-16 16:23:11
|
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1321
|
" To bardzo urocze Bishop, ale na co właściwie patrzymy..."
E. Ripley, Hadley's Hope
To samo mógłbym powiedzieć do Ciebie Surt :D
LoL, człowieku - odcinki KLANU trwają dłużej niż czytanie tego odcinka mi zajęło Może napisz pare części i potem je umieść, bo zrobi sie z tego tasiemiec pt " Utracona matka i wyrzuty miłości" :D
Novoselic ? Czekam na Kobaina :D
Pozdr ____________________________________ SHIT HAPPENS
|
|
2003-10-16 16:33:27
|
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2003-01-11
Posty: 1430
|
A co to ? Jeden pies ma na imię Burke, hm sorry Burak, kur.. .. Burek ?? :D
Sorry Rogue, z tym przepisywaniem to jest tak, że teraz pisze na kompie, do którego nie mogę włądować dyskietki. Więc nawet gdybym chciał coś skopiować, to nie moge. Więc pisze bezpośrednio, co mi ślina na język przyniesie, jak ktoś mi tu radził :)
Na przyszłość postaram się o dłuższe kawałki. Prace trwają. Relax, folks! Dobrze, że mam jeszcze zapał, bo np po dziesiejszym dniu niewielu by miało :(
No i została kwestia tytułu. Zanim zacząłem pisać miałem tytuł pt : Aliens : Genesis. Bo tego bezposrednio dotyczy opowieść. Ale potem dorwałem komiks pt : A : Xenogenesis i stwierdziłe, że za bardzo podobne.
Ma ktoś jakąś myśl, czy mój pomysł może zostać ??? ____________________________________ zapraszam_do_dalszej_prawdziwej_dyskusji.
|
|
2003-10-16 16:48:27
|
|
MIKET
The Great Cornhollio!
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2003-10-08
Posty: 1412
|
Ostatnio miałem okazje przeczytać parę dzieł Surtsey'a i dochodze do wniosku, że ma chłopak talent. Brdzo podobają mi sie jego utwory.
Co do wtórności pomysłów - POCZEKAJMY MOŻE AŻ ZOBACZYMY KONIEC TEJ POWIEŚCI, A DOPIERO POTEM OCEŃMY CZY POMYSŁ JEST WTÓRNY CZY NIE.
Mam na myśli, że jeśli coś wydaje się podobne z pierwszego wrażenia, to może lepiej zobaczyc co będzie potem. Zawsze może się tam kryć "ukryte dno" i okazać sie, że pomysł jest zupełnie innowacyjny.
3majcie się! ____________________________________ MU-TH-UR 6000
|
|
2003-10-16 19:57:13
|
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1321
|
..pszepraszam i dzienkuje ja tyh..
Wiesz Miket, ja sie czepiam bo matka mnie w dzieciństwie biła tarką do prania
Bowe !
A kontyuując wątek narcystyczny ( Luz Surt, ja jestem tym NARCYZEM ), poczytaj sobie Miket MOJE opowiadania. Uwaga ! Podpowiedź - tytuły to
"MARINES"
and
"Osada czyli zimowe perypetie na CERESIE"
A piwo dobrym jest !    ____________________________________ SHIT HAPPENS
|
|
2003-10-16 21:38:23
|
|

Captain
Dołączył: 2003-01-25
Posty: 528
|
Geez Rogue co sie tak czepiasz Surtsey'a, chłopaka cieszy to co robi i chyba wystarczy, a ze sie watki powtarzają to co to kogo obchodzi, drugim Fosterem i tak nie bedzie, a nikomu to nie szkodzi.
Ty po prostu zazdrosny jestes
|
|
2003-10-17 08:35:59
|
|
MIKET
The Great Cornhollio!
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2003-10-08
Posty: 1412
|
Czemu nie?
Może jak poćwiczy to będzie naszym Adrzejem Sapkowskim śwata Science-Fiction.
Trochę wiary w kompanów chłopcy i dziewczęta... ____________________________________ MU-TH-UR 6000
|
|
2003-10-17 09:57:42
|
|
MODERATOR
Dołączył: 2002-03-15
Posty: 1965
|
Zobaczymy co bedzie z tego opowiadania Surta. Ja zaczne je czytac dopiero jak juz cale bedzie dostępne. Poki co nawet nie zaczynam lektury ;)
Rogue: zamiast sie czepiac, moze dokonczylbys nowelizacje
|
|
2003-10-17 10:38:43
|
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1321
|
E tam wiary-śmiary :P
Mówie co widze, po prostu.
To co mnie razi w opowiadaniach Surta to :
- Fosteropodobność
- Wydumane i przydługawe opisy typu :
[yellow]Kosmiczna pusta swą wielkością przygniatała ludzki minimalizm, rozpostarte połacie gwiazd bezwiednie zwiastowały nadejście strasznego i przerażającego wydarzenia..[/yellow]
*to nie cytat*
- Nazwiska zapożyczone od znanych osób albo (LoL) alkoholi - Novoselic, Smirnov czy Anger ( może Saint Anger ? )
- Liczne przeskoki miejsca i czasu - jak to ktoś powiedział " oglądnij star treka, tam co dwie minuty są dziury czasowe"
- Wplatywanie wątków miłosnych, rodzinnych itepe - zaginiona matka Amandy, jej przyszły mąż ( McLaren ) / o ile opowiadanie nie ma mieć podłoża psychologicznego, tak jak w "Ceresie" to naprawde sobie je daruj, bo tylko wywołują szeroki uśmiech na twarzy czytającego zamiast przejąć czy wzruszyć.
- Błędy ! Ja rozumiem że piszesz w pośpiechu, ale NAPRAWDE Ci radze, napisz sobie na BRUDNO w zeszycie, i potem przepisuj, a nie przelewaj każdą myśl do opowiadania, bo sie robi sieczka.
- Umiejętnie poprowadź napięcie - albo wzoruj sięna Hitchcocku / najpierw trzęsienie ziemi, anst. napięcie stopniowo rośnie / albo buduj je od zera, ale stwórz jakiś punkt zaczepienia, jakieś ciekawe wydarzenie, które przykuje nas do ekranów. Póki co nic takiego sie nie zdarzyło. No bo co ? Zaginieni koloniści ? Awaria ? Córka Ripley ? Postaraj się troszke bardziej.
Choćbym powiedział że Twoje opowiadanie to gówno, pisz dalej, bo piszesz dla siebie, nie dla mnie. Jako czytelnik mam prawo, a nawet obowiązek komentować, radzić i krytykować.
Pozdr
Vasquez : NO TAK !! Masz mnie, jestem zazdrosny :D
Suchar : niestety, nowelizacja musi poczekać. Wiesz ze chętnie bym się nią zajął ale... póki co jakoś nie mam weny :d Nie będę Ci ściemniał że nie mam czasu i bal bla.. po prostu póki co, od pisania mam przerwę.
Ale w przyszłości kto wie, bo mam pare pomysłów  ____________________________________ SHIT HAPPENS
|
|
2003-10-17 11:52:30
|
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2003-01-11
Posty: 1430
|
te błędy, to chodziło o ortografie, czy stylistyke i interpunkcję, a może głównie literówki ??? Mam prośbę, jak ktoś wyłapie jakiś cholernie perfidny i rzucający się w oczy błąd, to możecie mi dać znać ?
Co do nazwisk, to faktycznie. Na początku, kiedy budowałem sobie zarys akcji i postaci, nie maiałem zbytnio pomysłu na nazwiska. Nie chciałem tracić czasu na jakieś wymyślne i niepowtarzalne nazwiska.
No to zapożyczyłem je sobie. Mniej lub bardziej znanych osobowości, lub ( ) wyskokowych napojów.:D
Co do wątku miłosnego. Hmm, od początku chciałem ,zeby w powieści (nie to chyba złe określenie) znalazła się jakaś część Ellen. Córka nadawała się do tego najbardziej. Nie będzie wątku miłosnego. To takie pszaśne, słowem żadne.
O błedach jush mówiłem. Może być kłopot :(
O napięcie się nie bójcie, folks !
BTW : A moje opowiadanie to jest gówno, Rogue ?
To dobrze, ze Rogue mówi t oco mysli. Nawet nie ukrywa, że sprawia mu to wielką przyjemność, ale niech sobie chłop poużywa, hehe A ja postaram się w miarę dostosować. ____________________________________ zapraszam_do_dalszej_prawdziwej_dyskusji.
|
|
2003-10-17 12:18:13
|
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2003-01-11
Posty: 1430
|
Part 8
Wyprawa kontynuowała marsz. Pierwszy szedł McLaren, skupiony na użądzeniu naprowadzającym. Rozjaśniło się. Dotychczas ponury krajobraz planety zaczynał powoli nabierać czerwonej barwy. Ludzie kroczyli w milczeniu. Nawet gadatliwy zwykle Anger milczał. Uważnie badali każdy kawałek terenu jaki był w zasięgu wzroku. Rozglądali się dookoła. Mieli nieodparte wrażenie, że coś się na nich czai, obserwuje każdy ich ruch i gotowe jest w każdej chwili przypuścić atak. Wprawdzie mieli ze sobą broń, ale czuli się zaledwie tylko trochę pewniej. Webber wyobrażał sobie wygląd potwora, któy porwał kolonistów. Trzy głowy, zęby długie na trzy łokcie i ostre jak szable. Olbrzymie i równie ostre szpony. Skrzydła. i Bóg wie co jeszcze. Takie właśnie obrazy budowała jego wyobraźnia.
- Wygląda na to - powiedział McLaren - ,że czeka nas wspinaczka. Przed ludźmi pojawiła się przeszkoda. Strome wzniesienie. Jeden za drugim zaczęli się wspinać. Nagle pod szeregowym Dreagersem obsunęła się ziemia. Jednak w ostatniej chwili doświadczony funkcjonariusz MP chwycił się skały, co uchroniło go przed bolesnym lądowaniem.
Bez większych przeszkód dotarli do szczytu wzniesienia. Pierwszy dotarł na górę McLaren. Zamarł w jednej chwili. Coś go zdziwiło. Dołaczył do niego Anger, później reszta. Stali jak słup soli.
- O Boże ! - krzyknął mechanik Castonisa - to ...miasto ?!
_ Na to wygląda - przytaknął McLaren. - Jakaś obca cywilizacja.
- Cholernie to wszystko wielkie - dodała Smirnov.
Olbrzymie, monumentalne budowle przytłoczyły ich. Zdali sobie sprawę z własnej mizerności w oblliczu niezbadanego i pełnego niespodzianek wszechświata.
Poczuli się zupełnie nieważni i tak bardzo mali. Nie wierzyli w to co widzą, to było takie niecodzienne i zupełnie niesamowite. Odrętwienie kompanów przerwał znak dany przez McLarena.
- Zchodzimy w dół - powiedział.
Kiedy znależli sie na dole, budowle wydały im się jeszcze większe, jeszcze bardziej przytłaczające. Czuli, że to ich tłamsi, wciąga. Kroczyli powoli naprzód. Oglądali wytwory obcych rąk. Mieli wrażenie, że te budowle tętnią życiem, że zostały raczej wychodowane niż wybudowane. Ale taka teoria była całkowicie sprzeczna z logiką. Tak im się wydawało. Gigantyczne budowle tworzyły całość, jakby jedną wielką podkowę. PO obu stronach znajdowały się ramiona tej niby-podkowy zgodnie z jakąś obcą człowiekowi symetrią. Przyglądali się z zachwytem w oczach każdemu metrowi kompleksu zabudowań pokrytego gęstą siatką rurek i przewodów. Szukali wejścia do środka. Nigdzie jednak takowego nie dostrzegli.
- Jesteśmy coraz bliżej - oznajmił McLaren głosem nie pokazującym po nim podniecenia. W rzeczywistości jednak czył konsternację. W pewnym momencie dostrzegli, że coś zmieniło się w wyglądzie zewnętrznym zabudowań. POwierzchnia zmieniła kolor z piaskowego na czarny, faktura zaś, z pokrytej siatką rurek, na prawie całkiem gładką. Ściany pokrywał jakś tajemnicza substancja. To odkrycie wzbudziło w nich jeszcze większy niepokój. I odrazę.
- Mam złe przeczucia - szepnął Webber. ____________________________________ zapraszam_do_dalszej_prawdziwej_dyskusji.
|
|
2003-10-17 12:54:18
|
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-09-08
Posty: 1252
|
robisz dwa błędy stary
po 1: imiona i nazwiska bohaterów może nie zawsze są wązne, ale nie można ich sobie tak po prostu powymyślać, gdyż poniekąd odzwierciedlają postać.
po 2: po jaką cholerą piszesz "jush" ???
Żeby to był jeszcze skrót to rozumiem, ale normalne jest prostsze i krótsze, więc nie wiem, po co tak piszesz. Chcesz komuś tym zaimponować? Słyszałeś Ty w ogóle o ochronie języka polskiego ?? ____________________________________ - Hey, Mefisto, have you ever been mistaken for a Donald Duck ?
- No, have you ?
|
|
2003-10-17 15:40:57
|
|
Private First Class
Dołączył: 2003-02-03
Posty: 74
|
Dokanczajac:
po 3: "Wiesz Miket, ja sie czepiam bo matka mnie w dzieciństwie biła tarką do prania"
Klamstwo!! Oszczerstwo!! Nikogo nie bilem a juz w szczegolnosci nie Robala:)
A co do tematu... Nie bede powtarzal tych co przede mna ale jakos niespecjalnie mi to wchodzi Surt...
|
|
2003-10-17 15:48:03
|
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2003-01-11
Posty: 1430
|
Oghm, w Twojej wypowiedzi chodziło Ci o to, ze niespecjalnie mi to wychodzi, tak ? Zrobiłeś literówkę i zamiast "ci" napisałeś "mi"? . NO tak teraz logiczne...
Szkoda, że nie wyszło...
Co mogę powiedzieć?
Co do tego "jush" to też coś ! Nigdy nie zależało mi na imponowaniu nikomu. Pisze tak, jakoś, nie wiem skąd mi się to wzięło.
Nazwiska odzwierciedlają postać. MOże prawda, może nie. NIe jestem ekspertem.
MOże kiedyś skończę to niespecjalne opowiadanie. Wiecie, ludzie, wogóle mi się ono nie podoba. Mam chyba zbyt wysoką samokrytykę, żeby cokolwiek podobało mi się mojego. SZkoda tylko, że nie zechcieliście poczekać do końca. Najbardziej się boję tego, że wasza krytyka nie wpływa już na mnie jakoś specjalnie denerwująco. MOże coś ze mną nie tak? Chyba się nauczyłem dystansu do samego siebie. Dziękuję, przyjaciele, kiedy po raz pierwszy przyszedłem na to forum wiele rzeczy mnie drażniło. Teraz wasze słowa krytyki spływają po mnie, już nie kłują jak dawniej. Czas spędzony tutaj był bardzo pomocny . Zapytacie : dlaczego straciłem zapał ? Bo się wam nie podoba, chociaż akcja jeszcze się nie rozpoczęła. Mam mieszane uczucia. Najgorsze jest to, że nie mam możliwości zmian. Chciałbym na przykład dodać kilka poprawek do tego co już napisałem. Teraz dopiero zadałem sobie pytanie : po co do tej historii mieszać Amandę Ripley? Chciałbym to zmienić, zastąpić tę bohaterkę inną. Nie dlatego, ze Rogue mi tak powiedział, ale dlatego, że po prostu niedokładnie wszystko przemyślałem. ____________________________________ zapraszam_do_dalszej_prawdziwej_dyskusji.
|
|
2003-10-17 16:54:18
|
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1321
|
Surt
Lol człowieku, czy Ty w realu też jesteś taki dramatyczny ? :D
Oghmowi chodziło o to, że JEMU to opowiadanie nie WCHODZI.
Szybko sie poddajesz, myślałem że pociągniesz to do końca. Zresztą, skoro tyle osob krytykuje to znaczy że jednak ludzie TO CZYTAJĄ nie ? Jezu jak Ty nie kumasz.
Próbuj do upadłego - może 35 odcinek mi się spodoba
Poza tym, Suchemu i Miketowi się podobała tak ? No widzisz.
A gdyby krytyka po Tobie spływała, to przerwałbyś opowiadania ? Hm ? ____________________________________ SHIT HAPPENS
|
|
2003-10-17 17:38:37
|
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2003-01-11
Posty: 1430
|
Suchy nie czytał !!! Przecież pisał, że przeczyta jak skończę.
Akcja się jeszcze nie rozpoczęła. Pamiętacie Aliena ? Do połowy filmu akcja się ropędza. Od połowy jazda.
Dobra, pomyslałem o tym wszystkim wczoraj i Ripley zostaje.
Mam do napisania opowiadanie, nothing else matters.
Let's rooock ! ____________________________________ zapraszam_do_dalszej_prawdziwej_dyskusji.
|
|
2003-10-18 09:14:24
|
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2003-01-11
Posty: 1430
|
Part 9
Czworo członków załogi Castonisa siedziało, kazdy na swoim miejscu, przy komputerach w centrum. Channing zajęty był ostatnimi obliczeniami. Kiedy Crimson i resztawrócą z kolonistami, nadal pozostanie problem powrotu do domu. Jeśli wróci bez nich, dojdzie nowy problem. Trudno będzie wyjaśnić stratę tak cennego ładunku ważniakom z firmy. Newsted, który jeszcze przed chwilą drzenał na krzesle nad klawiaturą komputera, przebudził się i ożywił. - Słyszycie to ? - Zapytał.
Dobiegły ich odgłosy powolnego, cięzkiego stąpania.
To nie mogła być ludzka istota, żaden człowiek nie porusza się w taki sposób. Oczy czworga astronautów zwrócone były w kierunku wejścia. Nikt się nie poruszył. Staralli sie prawie nie oddychać. Czekali w napięci. W drzwiach ukazała się zgarbiona, olbrzymich rozmiarów postać. Faktycznie to nie był człowiek. Przybysz stał chwile w cieniu, przez co ludzie niewyraźnie go widzieli, zrobił kilka kroków na przód. Teraz widzieli go wyraźniej. Kiedy się wyprostował, zawadzał niemal głową o sufit. Był około dwa razy wyższy od człowieka średniego wzrostu. Przypominał wielki, zmodyfikowany, ludzki szkielet. Na wierzchu kurpusu widoczne było coś w rodzaju żeber. Głowa, nienaturalnie wykrzywiona, przypominała czaszkę ludzka. Różniła się jednak od niej znacznie. Połaczona była z korpusem za pomocą przewodu. Przypominało to rodzaj aparatu do oddychania. Gość nie posiadał gałek ocznych. Widoczne były tylko dwa oczodoły. NIe posiadał także widocznego nosa ani uszu.
Nikt z załogi się nie poruszył, opanowało ich totalne zaskoczenie. G łucha cisza. Przybysz także znieruchomiał, nie wydał z siebie żadneg odźwięku. Cała sytuacja wyglądała tak jakby czas zatrzymał swój bieg. Pierwszy ocknał się nowoselic.
- Bron, szybko ! - krzyknał - Utłukę kostuchę !
Jednym susem dopadł do pistoletu leżącego na stole. W tej właśnie chwili rozległ się ogłuszający pisk. Channing dostrzegł, że coś dziwnego dzieje się z komputerem. Monitor mienił się tysiącem barw, by po chwili zgaznąć. Na ekranie widniało zdanie.
- UCIEKAJCIE STĄD, PÓKI JESZCZE MOŻECIE
Channing nie mógł zrozumieć co się stało, skąd ten tajemniczy komunikat. Po chwili zrozumiał. Powiedział: - Novoselic, odłuż broń.
Mezczyzna posłusznie wykonałpolecenie. Channing, bez namysłu zaczął klikać po klawiaturze.
- KIM JESTEŚ ?
Nad komputerem Channinga zebrała się trójka zaciekawionych astronautów.
- Komunikuje się z nami poprzez komputer - Newsted nie mógł wyjść z podziwu.
Przybysz nawet nie drgnał. Ludzie czekali w skupieniu na odpowiedź, która miała się pojawić. Patrzyli, jak kursor migał leniwie.
- NALEŻĘ DO RASY OLBRZYMÓW. JESTEŚMU NACJĄ CENIĄCĄ PONAD WSZYSTKO POKÓJ I NAUKĘ.
Channing zadał kolejne pytanie.
- DLACZEGO RADZISZ NAM UCIECZKĘ?
Na ekranie pojawiały się powoli kolejne litery, składając się w odpowiedź.
- NASI INŻYNIEROWIE SZUKALI NOWYCH, REWOLUCYJNYCH ŹRÓDEŁ ENERGII. JEDEN Z NICH ODKRYŁ PEWNE PRZEDMIOTY, KTÓRE ZASTĘPOWAŁY NAM DOTYCHCZASOWE ŹRÓDŁA ZASILANIE. NIESTETY PÓŹNIEJ OKAZAŁO SIĘ, ŻE TE PRZEDMIOTY ZAMIAST KORZYŚCI, PRZYNIOSŁY NAM TYLKO ŚMIERĆ I ZNISZCZENIE. WAS TAKŻE ZABIJĄ. MACIE JESZCZE SZANSĘ UCIEC.
Channing napisał odpowiedź:
- KILKUNASTU CZŁONKÓW NASZEJ WYPRAWY ZOSTAŁO PORWANYCH. WYSŁALISMY EKIPĘ RATOWNICZĄ. NIE ODLECIMY BEZ NICH.
Przybysz drgnał. Na ekranie pojewiły się tylko dwa słowa, które wstrząsnęły Channingiem i resztą.
- ONI UMIERAJĄ... ____________________________________ zapraszam_do_dalszej_prawdziwej_dyskusji.
|
|
2003-10-18 09:43:35
|
|
HICKS
I'm here, baby! I'm here!
|

MODERATOR
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1850
|
[blockquote]Suchy nie czytał !!! Przecież pisał, że przeczyta jak skończę.
Akcja się jeszcze nie rozpoczęła. Pamiętacie Aliena ? Przez pól filmu nudy. Przed drugie pół jazda.[/blockquote]
? ? ? ? ? ? ? ?
Surtsey możesz przytoczyć jakieś bardziej konkretne przykłady na poparcie swojej tezy iż początek Aliena był nudny. ____________________________________
|
|
2003-10-18 11:36:08
|
|

Lieutenant Colonel
Dołączył: 2003-01-11
Posty: 1430
|
sorry, Hicks, chodziło tylko o to, że akcja powoli się rozpędza. Poza tym spotkałem się z opiniami niefanów, że Alien na początku był nudny (ja osobiście tak nie uważam, bo tam napięcie jest budowane od zera i stopniowane), bo z początku nic się nie dzieje ciekawego. Kumpela, mówiłe, że zasnęła po dziesięciu minutach oglądania 8 pasażera. A ja jej mówie, że trzeba było poczekać na rozwinięcie akcji, bo wtedy by tak nie mówiła. Dla mnie cały alien to dobry film, genialnie zbudowany. Ale niektórzy nie potrafią tego dostrzec. Oczekują akcji od pierwszych minut, czy linijek opowiadnaia.
BTW : źle się wyraziłem, poprawiam to zdanie.  ____________________________________ zapraszam_do_dalszej_prawdziwej_dyskusji.
|
|
2003-10-18 12:14:07
|
|
|
|