Wspólne forum dyskusyjne stron:
www.aliens.ibt.pl
aliens.g4sa.net
www.fiorina.prv.pl

| PROFIL | REJESTRACJA | LOGOWANIE | SZUKAJ | TEMATY | UŻYTKOWNICY | PRYWATNE WIADOMOŚCI |
<< Poprzedni temat :: Nastepny temat >>   Tematy    Napisz nowy temat    Odpowiedz do tematu
Autor Temat: "Starzec" - opowiadanie
Zoltan Keresz
Nope.



Second Lieutenant
Dołączył: 2008-01-24
Posty: 339

"Starzec" - opowiadanie

"Starzec"

Część 1

Starzec medytował. Siedział na kamieniu w pozycji lotosu pośród zimnych krajobrazów południowego kontynentu. Mroźny klimat i uroda fiordów dawały starcowi poczucie równowagi. Nie śpiewały ptaki – panowała cisza, zmącona tylko wiatrem. Słonce chyliło się na wschodzie, nadchodził zmierzch. Jego oczy były zamknięte. Szata starca była czysta, choć nosiła ślady znoszenia.

Starzec medytował. Rozmyślał nad swoim losem. „Kim jestem?” – pytał siebie. „Po co istnieję?”. Te pytania sprawiły, że pogrążył się we własnym umyśle. Podążał wieloma ścieżkami, miał wizję swojego życia, alternatywnych wyborów jakich by dokonał. Widział Niczego nie żałował, ani tego czego nie zrobił, ani tego co mógł zrobić.

Jego umiejętności intelektualne połączone z silnym kodeksem etycznym sprawiły, iż odwrócił się od swych pobratymców. Będąc oświeconą istotą, wiedział że nienawiść, gniew, agresja, zazdrość, zawiść i inne negatywne cechy charakteru są głupotą i tylko są przeszkodą do osiągnięcia prawdziwego spokoju ducha. Nie potrzebował już innych – lecz z jakiegoś powodu czuł, że jego pobratymcy go wciąż potrzebują. Pamiętał wciąż gdy był młody i dorastał w swej wiosce. Pamiętał swoje pierwsze porażki i zwycięstwa. Pamiętał także swoją pierwszą miłość – to uczucie sprawiło, iż w jego sercu pojawiło się ciepło. Odsunął tą myśl od siebie – nauczył się w końcu żyć w samotności.

Starzec medytował. „Czym jest świat?” – pomyślał. Starzec doszedł do wniosku, że świat jest przystanią na której dane jest żyć. Niczym łódź żeglująca po morzach – rodzimy się, żyjemy przez pewien czas na lądzie i umierając wyruszamy w koleją morską podróż. Do innych lądów i innych krajów. Starzec zastanowił się nad naturą świata. Nie jest dobry ani zły – daje łatwo życie i łatwo je odbiera i nigdy nie ma się na to wpływu. Starzec uważał że jego pobratymcy są błędzie, nadając dziełu stworzenia cechy które istnieją tylko w ich umysłach. Próbując opisywać świat za pomocom zmysłów nadają mu ukryte, często magiczne cechy. Starzec nie wierzył w przeznaczenie ani fatum – „Nic nie jest z góry ustalone” – pomyślał. „Gdyby tak było, świat byłby więzieniem nie do zniesienia, bez krat, barier czy strażników”. „Bez woli, napędzającej rozum, uczynki i słowa nie miał by żadnego znaczenia a życie nie miałoby sensu”.

Starzec medytował. Nastał zmierzch – zrobiło się zimniej. Starcowi to nie przeszkadzał, dzięki swej woli dawno temu nauczył kontrolować swój organizm i podniósł ciepłotę swojego ciała. Był także przyzwyczajony do takiego klimatu, lata spędzone w odosobnieniu wyhartowały jego ciało i ducha. Starzec myślał o wolności, jaką daje mu samotność. Wiele lat spędził na samotnych wędrówkach, pragnąc w ten sposób poszerzyć swój umysł o nowe odczucia, idee i widoki. Starzec przypominał sobie piaski północy, stepy zachodu i gorące lasy wschodu, lecz zawsze wracał na południe, gdzie morze wcinało jak ostrze noża w głąb lądu. Surowy krajobraz południa zawsze koił jego ducha i dawał mu siłę do dalszych kontemplacji nad naturą wszechrzeczy.

Starzec przestał medytować. Nastała noc. Odezwały się głosy nocy – wycie wilków, nawoływania puchaczy, cykanie owadów. Wiatr nabrał na sile. Starzec otworzył oczy i spojrzał na firmament. Gwiazdy na niebie mrugały do niego, ja gdyby chciały przekazać mu pewną wiadomość. Pogrążony w skupieniu starzec patrzył na dwa księżyce na nocnym niebie, czekając, aż jego oczy przyzwyczają się do ciemności.

Wstał, wziął swój kij który wielokrotnie pomagał mu podróżach. Zszedł w dół doliny, pozostawiając morze za sobą. Starzec nie bał się nocnych zwierząt, gdyż wiedział, że nie zrobią mu krzywdy – leśne stwory ignorowały go, jak gdyby był niewidzialny. Starzec skierował swój chód do wioski w której się urodził. Czekała go długa wędrówka, widział że osiągnie swój cel dopiero świcie. Potężne, wielkie drzewa zakrywał praktycznie niebo, jednak dwa księżyce dawały dość światła. Starzec znał tą puszcze, wielokrotnie tędy przechodził. Znał każdy kamień, każdą gałązkę, każde drzewo.

Idąc wśród puszczy, myślał o wiadomości którą musi przekazać mieszkańcom wioski. Widział, że z początku mu nie uwierzą. Prawdopodobnie każą mu iść precz. Minęło sporo czas odkąd ostatni raz tam zawitał, czy ktokolwiek go jeszcze rozpozna? Zdawał sobie sprawę z tego, iż stał się obcy, nie przez swoje oświecenie, lecz przez odosobnienie które sam wybrał.

Nastał świt, krajobraz się zmienił. Starzec wyszedł z puszczy, szedł przez trawiaste równiny. W oddali stała jego wioska. Widać było dymy unoszące się z domów – mieszkańcy wioski rozpoczynali nowy dzień. Starzec wkroczył do wioski. Z początku nikt go nie dostrzegł, dopóki nie doszedł do obelisku, który znajdował się pośrodku wioski. Starzec stał spokojnie, opierając swoją prawą ręką o kij. Ludzie z wioski gapili się przez chwilę na starca, lecz szybko wrócili do swoich obowiązków, uznając starca za pielgrzyma. Minęło trochę czasu - starzec czekał cierpliwie. Wiedział co nastąpi, ale zdawał sobie sprawę, że będzie to niezbędne do zwrócenia na siebie uwagi i odegrania roli. Trzech rosłych w barkach mężczyzn podeszło powoli do starca. Ludzie z wioski zamarli czekając co wydarzy się dalej.

„Czego tu szukasz starcze?” – zapytał największy z nich. Starzec milczał i spokojnie patrzył w jego oczy.” Sprzedajesz coś?” – zapytał najniższy. Starzec nadal się nie odzywał. „Słyszysz mnie?” – groźnie zapytał największy. „Głupi niemowa.” – zaśmiał się najniższy. „Jeśli nie chcesz mówić, idź sobie, nie potrzebujemy tutaj cudaków!” – zniecierpliwił się najwyższy. Starzec milczał dalej. „Precz!” – krzyknął najniższy mężczyzna i pchnął starca na ziemię. Starzec jęknął upadając i zasłonił się kijem przed kopnięciem, odgrywając swoją rolę. Młoda dziewczyna o włosach koloru słońca, podbiegła do mężczyzn.

„Zostawcie go!” – krzyknęła. „Nie macie honoru, atakując tego starca!”. „Idźcie bo wezwę strażników!”. Mężczyźni odstąpili i udali się w swoją stronę śmiejąc się. Dziewczyna nachyliła się nad starcem i spytała „Nic ci nie jest?”.

Starzec spojrzał na nią. Jego szkliste, puste oczy przestraszyły ją na początku, lecz starzec szybko zmienił wyraz twarzy i uśmiechnął się. „Dziękuję ci, nic mi nie jest.”- odparł. Dziewczyna uśmiechnęła się i pomogła mu wstać. „Potrzebujesz strawy i wody?”- zapytała. Starzec potwierdził i udali się razem do gospody. Dziewczyna poprosiła karczmarza o wodę i placek. Starzec usiadł ciężko, dysząc, udając w ten sposób swój wiek. Drążącą ręką złapał za kubek i napił się wody. „Jak ci na imię?” – zwrócił się do dziewczyny. „Jestem Sam-el”- odpowiedziała.
–„Jesteś zatem córką wodza, prawda?” - stwierdził starzec.

-„Skąd wiesz?” – zapytała zaskoczona.

-„El” to końcówka imienia, którą zwykle nosi potomstwo wodzów z południa”.

-„Niewielu o tym wie, jesteś zatem uczonym z północy?”- zapytała.

-„Nie moja droga – urodziłem się tutaj”

-„Nigdy cię tu nie widziałam. Jak ci na imię?”- zapytała.

-„Moje imię nie jest istotna, ważne jest to co chcę powiedzieć”

-„Mów zatem.”

-„Muszę wpierw porozmawiać z twoim ojcem, zaprowadź mnie do niego” – poprosił starzec.

-„Wybacz, ale co chcesz powiedzieć mojemu ojcu?”- zapytała.
Wiedział, że gdy powie jej całą prawdę nie da mu wiary. „Nadszedł czas końca” – twardo odparł starzec. Dziewczyna zaskoczona odsunęła się od niego. „O czy mówisz starcze?”. „Twój ojciec będzie widział Sam-el”. „Proszę, nie mamy czasu.”

-„Jeśli chcesz prosić w głupi sposób mego ojca o jałmużnę, daruj sobie starcze”. – gniewnie powiedziała Sam-el.

-„Nie potrzebuję jałmużny moja droga. Wiem że masz dobre serce. Dziękuję ci bardzo za twą pomoc, wiesz że głupcem nie jestem. Przebyłem długą drogę by tu się dostać, proszę tylko o audiencje u twego ojca.”. – poprosił starzec uśmiechając się ciepło.

„Dobrze”- chłodno odparła dziewczyna, „Choć za mną”.

Starzec podążył za dziewczyną, chociaż dobrze widział gdzie znajduje się chata wodza. Dwóch strażników przed chatą spojrzało na siebie porozumiewawczo, widząc córkę wodza i obcego starca. „Kto to jest Sam-el?” – zapytał strażnik po prawej od drzwi. „Przynoszę ważną wiadomość dla wodza tej wioski” – odparł starzec. „Jakaż to wiadomość?” – zapytał twardo strażnik. „Tylko dla uszu wodza”. – odparł starzec uśmiechając się dobrotliwie. „Wpuść go”- poprosiła Sam-el. „To tylko stary człowiek, prosił mnie o audiencje u mego ojca”. Strażnik spojrzał na Sam-el. „Dobrze możesz wejść”- odparł strażnik.

Chata wodza była największa w wiosce. Na ścianach wisiały tarcze i miecze a także trofea łowieckie w postaci głów wilków i niedźwiedzi. Po obu stronach chaty były długie ławy. Wódz siedział na tronie, na końcu chaty czytając księgę. Gdy drzwi się zamknęły, zaskoczony wstał widząc swoją córkę ze z obcym. „Sam-el kto to jest?” – zapytał. „Ojcze ten człowiek chce ci przekazać wiadomość”. Wódz zamrugał, próbując sobie przypomnieć czy widział kiedyś twarz starca. „Dobrze – podjedź”. Starzec podszedł do wodza, opierając się ciężko o kij.

„Witaj Yol-elu”, synku Kam-ela” - starzec ukłonił się.

„Skąd znasz moje imię, starcze?” – zapytał zaskoczony wódz.

„Znałem tego ojca Yol-elu wiele lat temu”- odparł starzec.

„Ach, tak? Jak brzmi zatem twe imię, skoro znasz moje i mojego ojca?” – spytał wódz.

-„Moje imię jest nieważne wodzu, chciałem z tobą mówić o ważnej sprawie.” – powiedział starzec.

-„Ciekawe. A jakaż sprawa, jest tak ważna, iż nie mówisz wpierw swego imienia?” – zapytał wódz, siadając z uśmiechem na tronie.

Starzec wiele razy widział podczas medytacji ten moment, moment w którym będzie musiał powiedzieć prawdę. Widział też, że ludzie wolą przyjąć słodkie kłamstwo od gorzkiej prawdy. Nie mógł zawieść samego siebie – nie brakowało mu odwagi, lecz miał na uwadze dobro mieszkańców wioski i ich przyszłość.
2012-01-10 00:23:21
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Dwudyszny Odpowiedz z cytatem
Galeandir




Sergeant
Dołączył: 2011-11-26
Posty: 112



Widzę, że to dopiero początek, jednak muszę się wtrącić - ja rozumiem, inny świat, inne kontynenty, dwa księżyce, jednak zachód Słońca na wschodzie? Wink Ponadto za często jest "starzec", a i nierzadko połknięte są literki w wyrazach. Tak tylko małe uwagi. Ale ciekaw jestem, co będzie dalej, czekam. Smile
____________________________________
Peace Love Empathy
2012-01-10 07:41:49
Zobacz profil autora Wyślij email Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora 39982255 Odpowiedz z cytatem
TrapsMaster




Second Lieutenant
Dołączył: 2011-08-08
Posty: 325



Słowo "starzec" pojawia się tak wiele razy, że aż ma się go serdecznie dosyć. Poza tym pełno błędów ( tytułu własnego opowiadania nad tym właśnie opowiadaniem nie pisze się w cudzysłowie, tak samo jak dialogów, jeśli rozpoczynasz od myślnika ).
____________________________________
2012-01-10 15:17:34
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Wyświetl posty z ostatnich:   
Tematy    Napisz nowy temat    Odpowiedz do tematu

 


Powered by phpBB