Wspólne forum dyskusyjne stron:
www.aliens.ibt.pl
aliens.g4sa.net
www.fiorina.prv.pl

| PROFIL | REJESTRACJA | LOGOWANIE | SZUKAJ | TEMATY | UŻYTKOWNICY | PRYWATNE WIADOMOŚCI |
<< Poprzedni temat :: Nastepny temat >>   Strona: 1, 2  Następna Tematy    Napisz nowy temat    Odpowiedz do tematu
Autor Temat: SPACE JOCKEY
CIACHO
"GAME OVER, MAN!"



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-11
Posty: 830

SPACE JOCKEY

Witam, właśnie uploaduej pare plików na konto do wieczornego upadtu strony więc pomyslałem ze skrobne posta na temat "pilota" który wypłyną w jednym czy dwu innych postach/tematach - temat dotychczas nie omawiany na tym forum, temat ciekawy i taki o którym niewiele faktycznie wiadomo.

Space Jockeya widzimy w filmach z obcym tylko raz i tylko w pierwszej cześci, (chodz sam "obcy" statek - "derelict'a" jak sie przyjeło go z angielskiego potocznie nazywac nawet na polskich stronach widać w rezyserskiej wersji filmu Camerona).

Space Jockey to co najmniej tajemniczy "koles": przede wszystkim widzimy go tylko jednego (czy to mozliwe zeby byl jedynym pilotem/pazażerem olbrzymiego przecierz delirica?). O jego rasie nie wiadomo kompletnie nic - pare slów na ten temat pojawia się w prozie tak nie lubianego prze ze mnie Perrego i jest to chyba nieliczny fragment z jego książek który mi się podoba. Perry opisuje wystepujacego w swojej ksiazce Jockeya jako "ostatniego z rasy" - nienawidzacego obcych za zabicie - nie pamietam dokladnie kogo; reszty rasy? przyjaciela? kochanki? - I zyjacego jedynie pragnieniem ich zniszczenia. [troche mi sie to kojarzy z "podroznikiem" z gniotowatego filmu "STARGATE" ktory niedawno lecial w telewizji i ktory obejrzalem jak to sie mowi jednym okiem].

Pare spekulacji:

1)Istnieje lub istniala Rasa Jockeyow - rasa niezwykle zaawansowana technicznie ktora przemierzala kosmos na dlugo przed czlowiekiem. [kolejna ciekawa kwestia to jak dlugo "deliric" lezy na LV-426? lata, dziesiatki lat? czy tez setki a moze i tysiace?].

- Czy rasa ta wymarla czy tez istnieje dalej? - jesli istnieje to jak to mozliwe ze ludzkosc nie napotkala zadnych zywych jej przedsatwicieli, ani innych poza derelict'em pozostalosci po ich cywilizacji/dzialaniach w kosmosie (a jak nie ludzkosc to np dosc zwiazani z ludzmi i obcymi przynajmniej w komiksach predatorzy, ktorzy snuja sie po calym kosmosie w poszukiwaniu godnych przeciwnikow i wyzwania zwiazanego z walka i polowaniem)?

- Jaka jest/byla (???) ich cywilizacja? - wydaje sie ze osiagniecie wysokiwego poziomu techniki wymaga jednak istnienia jakiejs formy zorganizowanego spoleczenstwa - a mnie Jockey wyglada na samotnika - czy taka byla cala jego rasa czy tez byl on pod tym wzgledem jakims odmiencem?

- Czemu na Derelicu jest tylko jeden? (mozna spekulowac ze byli inni, tylko ich nie widzielismy, wzglednie ekipa z Nostromo sie na nich nei natknela - ale wtedy bylo by chyba o tym napomknienie jakies?)

- I najciekawsze: skad wziely sie jaja na deliricu i co tam robia??? Czy space Jockeye chodowali/uzywali obcych do jakis celow (np jako bron biologiczna?), czy tez "podroznik" znalazl je gdzies w czasie swoich wypraw w kosmos i zabral ze soba dla zbadania czy jakis innych nieznanych zastosowan? Zapewne wiedzial jak niebzpieczny jest to gatunek (jak juz umieral to nadawal otrzezenie, ponadto jaja sa zabezpieczone w ladowni dziwna niebieska mgielka - czy jak to nazwac, wiec jakas wiedze o nich musial miec) - jakim wiec cudem obcy wymkneli sie na wolnosc?

- Co stalo sie z obcym ktory wylazl z pilota? Pewnie zmarl z glodu na lv-426 - nagiej sklae wowczas (przed terraformowaniem) majacej zapewne jakas bardzo uboga i nieprzyjazna nawet tak odpornemu jak obcy gatunkowi atmosfere.

Pozdro
CIACHO
____________________________________
"I AM READY MAN, READY TO GET IT ON!"
2002-03-17 17:02:53
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora 1540119 Odpowiedz z cytatem
HICKS
I'm here, baby! I'm here!



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1850

Space Jockey

Taa, siłą aliena jest jego mistyczny klimat i to co nie odkryte. Pamiętacie pierwszego PREDATORA? Nikt tak naprawdę nie wiedział kim jest ani skąd się wziął. Druga jego część okazała się klapą bo ujawniono tę tajęmnicę. Myślę że siłą filmów obcym jest to że stwora dobrze znamy nie znając go. Odkrywanie w kolejnych filmach jego tajemnic jest świetną rzeczą. Myślę, że nadchodząca 5 część odsłoni tajemnice obcego ale nie do końca, tak abyśmy zdawali sobie sprawę iż ten demon kosmosu jest czymś więcej niż przerośniętym karaluchem.
____________________________________
2002-03-18 11:07:51
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Rogue
Hisss Majesty



Lieutenant Colonel
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1321

Klimat był i w ....

... i w dwójce - choć całkiem inny niż w jedynce - ale również straszył - a co do tej mistyczności - to przecież Cameron w Aliens masę rzeczy wyjaśnił a film nie odniósł klapy. Poza tym w Predatorze 2 przeciez nie zostało pokazane nic nadzwyczajnego - no bo co ? To że są istotami społecznymi ? Albo że byli już na ziemi ? To nie są żadne odkrycia ..
____________________________________
SHIT HAPPENS
2002-03-18 16:10:45
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora 4152914 Odpowiedz z cytatem
HICKS
I'm here, baby! I'm here!



MODERATOR
Dołączył: 2002-03-14
Posty: 1850

Niby co zostało wyjasnione??

Predator 2 jest klapą nie tylko z powodu że odkryto większość jego tajemnic. Chodzi przedewszystkim o nie umiejętność pokazania go jako łowcy (właściwie w drugiej części pod końcówkę stał się kaleką zwierzyną łowną Sad ). No i sorry ale nie przypominam sobie aby Cameron wyjaśnił skąd pochodzą obcy, czym tak naprawdę są, kim jest Space Jockey itp. Te tematy Cameron zostawił w spokoju za co musimy mu być wdzięczni. Wielki reżyser pofantazjował tylko trochę o strukturze społecznej obcych.
____________________________________
2002-03-18 18:16:00
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Ender




MODERATOR
Dołączył: 2002-03-19
Posty: 1103

Czy przypadkiem...

...Scott nie skomentowal istnienia obcych? Ze statek znaleziony na LV426 przewozil bron biologiczna, ktora uzywala rasa spce jockey'ow.
Co do pytan:
- statek space jockey'a IMHO lezy na lv426 raczej setki do tysiecyu lat, niz kilkadziesiat.
- wymarla po uzyciu broni ostatecznej - ksenomorfow? (na to pytanie nie poznamy odpowiedzi).
- moze to nie byl samotnik, ale pilot wyslany na misje dostarczenia transportu broni na jakas odlegla placowke? MNie ciekawi jak duza czesc kosmosu oni zwiedzili, i dlaczego na zadnej planecie nie natrafiono na slady ich bytnosci.
- samotny pilot transportowca? moze to byla misja zamobojcza, moze wczensiej doszlo do zarazenia obcymi i pozostali zostali zabici?
- kwestia jaj - wydaje mi sie ze w komentarzu o ktorym pisalem na poczatku o tym bylo: tobyl transport broni.
- pewnie skamienial, albo polozyl sie w poblizu jaj i czeka(l).
Pozdrawiam
____________________________________
Uwazaj o co prosisz bo mozesz to dostac
2002-03-19 12:18:07
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odpowiedz z cytatem
tomexx




Second Lieutenant
Dołączył: 2002-03-22
Posty: 317

DERELICT

A ja mam ostatnio inna opcje.
Derelict defekto wcale nie musi byc statkiem kosmicznym. Co prawda to cos zostaje tak okreslone ale nie musi to znaczyc, ze jest to prawda.

Po pierwsze wystepuje niejasnosc staku i jego ladowni, ktora jest na pewno duzo ponizej poziomu gruntu LV426. Wejscie do Derelicta jak widzimy w filmie jest jakies 1,5 metra nad gruntem. doliczajac do tego jakies 2metry podestu na ktorym jest Jockey i otwor do ladowni to daje razem okolo 4,5metra. A widzimy, ze ladownia jest agromna i na oko jej wysokosc szacuje na jakies 15 do 20 metrow. Czyli wynika z tego, ze statek byl zaglebiony w grunt jakies 15 metrow. Powierzchnia lv426 jest niemal w 100% lita skala magmowa i nie jest prawdopodobne by statek z uplywem czasu po prostu zapadl sie tak bardzo. Trzeba wykluczyc tez zalanie przez magme, ze wzgledu na to ze ulegl by wtedy uszkodzeniu.

Duzo do myslenia moze dac fakt, ze Giger okreslil urzadzenie, ktore ma przed soba Jockey jako "teleskop". Byc moze Derelict jest rodzajem obserwatorim astronomicznego czy tez jakas budowla typu "baza" nienanej cywilizacji. To by tlumaczylo po czesci glebokie "fundamenty" z ladownia ponizej pozimou gruntu.

Co do wieku tego czegos na pewno ma miliony lat!
Z reszta Dallas wyraznie mowi, ze Jockey zdazyl skaminiec.

Co do niebieskiej poswiaty nie mam pojecia do czego moze ona sluzyc, gdzies przeczytalem ze to alarm gdyby ktores z jaj sie "orzywilo" ale to bzdura poniewaz w filmie dobrze widac, ze linia "lasera" (efekt to po prostu zwykly laser koncertowy porzyczony bodajrze od zespolu "The Who") jest duzo ponad jajkami. A wiemy, ze sygnal rozlega sie po przeciecu jego plaszczzny. Byc moze jest to alarm ale przeciwko "wlamywaczowi" czy ciekawskiemu, ktorych ma ostrzec przed grazacym im niebezpieczenstwem. Ten dzwiek sprzezenia brzmi na prawde groznie btw Smile. Pozatym statek mial jakis nadajnik ktory wysylal w kosmos sygnal ostrzezenia wiec laser w ladowni jest ostanim znakiem ostrzgawczym...

Jesli chodzi o Obcego, ktory sie wyklul z Jockeya nie mam pojecia co sie z nim stalo. Byc moze zdechl wkoncu to bylo piekielnie dawno. Z drugiej strony nic nie wiemy na temat dlugosci zycia tych stworzen. Byc moze nie znajdujac odpowiednich skladnikow "odzwyczych" w ogule nie urusl....
2002-03-23 21:26:18
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
KainAbel




Lance Corporal
Dołączył: 2002-03-29
Posty: 28

Pilot

Wg mnie rasa Joceys jest prawie tak stara jak wszechświat. Pilot jest olbrzymem, co oznacza że nie było ich wielu, generalnie im coś wieksze tym tego czegoś mniej. Kolejna rzecz. Piloci mieli zapewne tak rozwinieta technologię, ż enie potrzebowali wiecej załogi dla statków, wystarczał jeden. Ta sama technologoa powodowała że ogromny statek nie odniósł wiekszych uszkodzeń przy ladowaniu, mimo że wrył sie głęboko w skały. Potem jeszcze mógł się przez tysiaclecia zapadać i zapadać.
Kim był Pilot? Moze ostatnim ze swej rasy która prowadziła wojnę i najwyrazniej przegrywała. Obcy mogli byc bronią ostateczną, taką ich Wunderwaffe, a pilot miał ostatnia misję, dotrzeć do świata wroga i go zniszczyć, jednym uderzeniem.
Czy musię udało? Czy tym swiatem był Acheron? Raczej nie. Gdzieś na obrzezach galaktyki Marines być moze spotkają tamtą rasę. Liczaca setki tysiecy lat, absolutnie obcą, zdolną do pokonania takich przeciwników jak Piloci. A moze ta rasa tez została zdziesiatkowana, moze jej zdegenerowane resztki pozostały w kosmosie, może rozproszone grupy krążą po gwiezdnych szlakach. A w ładowniach ich statków tkwia jaja, które ta rasa zrzuca na różne planety i urzadza sobie polowania? A może prawda jest jeszcze inna?
Kto wie, kto wie. Przecież tak naprawde wiemy nawet mniej niż przed odkryciem statku.
2002-03-29 10:50:46
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Gieferg




Second Lieutenant
Dołączył: 2005-03-27
Posty: 347



Poza tym jest pewna nieścisłośc w nowelizacji Fostera. W Aliens Ripley wspomina o martwym pilocie podczas gdy w części pierwszej wcale go tam nie ma.

Cytat:
A w ładowniach ich statków tkwia jaja, które ta rasa zrzuca na różne planety i urzadza sobie polowania?

co do polowań na obcych, biedne alienki, wszyscy na nie polują, predatorzy a teraz jeszcze ci...
chyba maja rację ci którzy mówia że lepiej za duzo nie wyjaniać. Co do predatora 2 jednak nie uważm by tak było. A czaszka obcego na pokładzie ich statku intrygowała mnie odkąd zobaczyłem ten film Very Happy to był chyba dobry chwyt, szkoda że tak skopany w AvP. Obawiam się żeby w kolejnych Alienach (o ile powstaną) nie wyjaśniono za duzo...
2005-03-28 16:05:00
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Malone




Private
Dołączył: 2005-07-14
Posty: 8



Kawał czasu nikt tu nie pisał, a szkoda... To ja zapodam, co swoje.

Ciacho – dobre pytanie (pytania). Już na wstępie powiem, ze po latach rozmyślań w tej kwestii doszedłem do podstawowego wniosku: chyba wolę sie zastanawiać, niż wiedzieć skąd, po co są Jockeye i jaki związek mają z Obcymi. Rozwianie tej tajemnicy bardzo by mnie zasmuciło. Sam Obcy straszy przede wszystkim na zasadzie strachu przed nieznanym, a jednocześnie czymś bardzo dobrze nam znanym – podświadomie, jakby “kątem oka zauważonym”. Te podobieństwa do ludzkiego szkieletu, obrazoburcze skojarzenie głowy monstrum z penisem, sposób rozmnażania poprzez ciało żywiciela, przypominający śmiertelną chorobę (rak, AIDS)... Ale w kolejnych filmach za mało jest odbłysków od chitynowego pancerza, kapiącej śliny, wyszczerzonych w mroku zębów, a za wiele “otwartych” ujęć. Owszem – piękne są te, gdzie Obcy unosi się niczym w glorii i chwale (“modlący się Alien” - ten obrazek z 3 części), ale szkoda, że kosztem tajemniczości...

Stąd zgadzam się z Hicksem – nic dodać, nic ująć.

No, ale do rzeczy. Też nie lubię jakoś Perry'ego. Może to wina tłumaczenia, ale raczej i oryginał musiał po prostu być jakiś taki... suchy. Nie mogłem go “złapać” klimatycznie. Ale gość miał tych kilka fajnych wjazdów. Np. historyjka o facecie, któremu się wydawało, że uciekł ze szpitala z obcym w trzewiach, a tu... niespodzianka :/. No i sam Jockey.

Sądzę, że faktycznie ta rasa MOGŁA wytworzyć obcych, jako – powiedzmy – broń. Może w swym okrucieństwie też skoro doszli tak daleko, to odizolowali się od innych światów zaludnionych. W końcu Obcy, to plaga, a coś takiego, to często “broń ostateczna”. Wystarczy przeczytać u Perry'ego do czego doprowadziło sprowadzenie potwora na ziemię. To niewyobrażalne... Ale z drugiej strony – wyobraziłem sobie nasz świat opanowany koszmarem. Hipermarket zamieniony w gniazdo... Puste ulice, skrzypiące pordzewiałe huśtawki... Przemykające kształty: obdarty człowiek w łachmanach? Potwór? Zwierzę? A może tylko śmieć niesiony wiatrem po podwórku między pustymi blokami...

Pilot Derelicta był tam, jak się zdaje, tysiące lub (pójdę dalej niż Ender) miliony lat – skamieniał w końcu. Ciekawa rzecz z jajami – chyba ta mgiełka utrzymywała je w stazie, by nie spotkał ich ten sam los.

Kosmita był sam na statku, bo po co mu reszta załogi, skoro statek mogła obsłużyć jedna istota? No i ryzyko mniejsze, bo kiedy Obcy się wymknie, to już “po ptokach” i pewnie Jockeye doskonale zdawali sobie z tego sprawę... To jak słowa Ripley w 4 części: “She'll breed – you'll die...”. Wiedziała doskonale, że jeśli gdzieś jest Obcy, to skończy się to tak, jak zawsze i ten strach przed nieuniknionym tak zawsze mi się w “Obcych” podobał.

Można się też odnieść do świata stworzonego przez Gigera dla gry “Darkseed”. Może te stwory i ich świat byłyby dla nas niepojęte? Może nie zrozumielibyśmy niczego z całokształtu “sensu” ich istnienia? I to mi właśnie przywodzi na myśl dziwaczny równoległy wymiar ze wspomnianej gry.

Druga część sagi mi się podobała chyba właśnie najbardziej, ale może i fakt, że klimat takich baz na odludziu, operacji wojskowych na małą skalę, tajemnicy i walki skazanej z góry na przegraną był mi wówczas bliski. I tą właśnie część obejrzałem najpierw. I nie było tam zbytniego odzierania z tajemnicy.

Powiązanie Obcych z Predatorem – pomysłowe, ale mi się to akurat nie podoba. Predator, jako bohater filmu ze Schwarzeneggerem – super! Ale połączenie go z “mitologią” Obcego, jakoś mi nie styka we łbie. Nie czuję tego – i tyle. Nawet mnie trochę to drażni jakoś...

Tomexx, nie bardzo kumam, a wbić się w tą skałę nie mógł – po prostu? Przecież jeśli Pilot miał dziurę po stworze, to zapewne skierował statek ku zagładzie w momencie, gdy wiedział, że już po nim i lepiej zniszczyć statek, niż żeby tak dryfował, aż ktoś go napotka...

Co mi nasuwa inne przypuszczenie. A nie leciał on tak przypadkiem na Ziemię? Rozbił statek, umierając, by Obcy nie zostali przejęci przez inną rasę. Mieli służyć jej eksterminacji. Pilot wiedział być może, jak nimi kierować. Wysnuto kiedyś (może u Perr'yego, a może nie) przypuszczenie, że Jockey kierował statkiem siłą psychiczną. Może tak kontrolowano monstra?

Ogólnie zgadzam się z możliwościami podanymi przez KainAbla – co widać chyba.

Pozdrawiam!
____________________________________
To the basement - where the monster is...
2005-07-14 17:23:13
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
mackal




Private
Dołączył: 2005-07-25
Posty: 24



Witam fanów obcego.Zagadka Spacejockeya nurci mnie do dzisiaj.
Wasze wypowiedzi przeczytam jutro(brak siły Wink )
____________________________________
Obcy to wspaniała seria.
2005-07-25 00:51:55
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość 8458217 Odpowiedz z cytatem
Malone




Private
Dołączył: 2005-07-14
Posty: 8



W sumie przez ostatnie dni zastanawiałem się jeszcze nad Pilotem, światem Obcych oraz Jockeyów. Taka dość mroczna myśl mi się zaczęła krystalizować, już podczas pisania ostatniego postu. Zauważcie, że facehugger ma odnóża pasujące chyba najbardziej do obłapiania głowy ludzkiego formatu. Ogon też jest przystosowany (i jakby specjalnie – poza skokami - “zaprojektowany”) do podduszania hosta o ludzkiej budowie, czyli głowa, szyja z przełykiem i narządami oddechowymi, których przytkanie powoduje otwarcie ust duszonej ofiary. To z kolei umożliwia wtłoczenie narządu implantującego embrion do żołądka. Owszem – zwierzę ziemskie też tak się da potraktować (pies z III części), ale najlepiej zdaje się pasować człowiek.

Tu ciekawostką jest implantacja Obcego w ciało Jockeya. Był o wiele większej budowy niż człowiek, ale twarzołap zdołał go schwycić i dokonać “zarażenia”. Niekonsekwencja? A może po prostu – w co wolimy wierzyć przy tym dziele - “jakoś” potworkowi się to udało. W końcu nawet facehugger potrafi się zapewne przystosowywać do zmiennych warunków.

A teraz przejdę do powodu istnienia Obcych... albo raczej – ludzi. Jeśli moja teoria byłaby słuszna, to być może zostaliśmy, jako rasa, stworzeni do żywienia, do bycia inkubatorami i – jednocześnie – pokarmem dla Obcych. A Jokeye po prostu pozwolili nam (czy raczej “pomogli”) wyewoluować do tego celu. Same zaś monstra mogły być używane – jak już pisaliśmy – do podboju innych, wyżej od nas rozwiniętych ras.

Czytam obecnie też “8 pasażera” i opisy statku Jockeya nasunęły mi jeszcze jedno konkretne przypuszczenie (wiążące się z I częścią Alien vs. Predator – przypomnę, że jako Obcy zaczynamy grę w Świątyni Obcych). Ale wróćmy do statku – do jego wnętrza. W oczach bohaterów (Dallasa głównie) wyglądało ono, jak klatka piersiowa człowieka. Przez tą chwilę bohaterowie – mamy rozumieć – czują się, jak Obcy. Czemu ma służyć ta przenośnia – jeśli dobrze ją interpretuję – nie wiem. Ale naszło mnie wówczas, że Jockeye niekoniecznie są rasą dominującą w swym świecie pochodzenia... Może statek został wybudowany w takiej stylistyce celowo, by oddać hołd aktowi narodzin potwora... A Jockeye służą, jako – no właśnie – Piloci, roznoszący Plagę po innych planetach. Kto wie – może to nawet dalsza forma tej samej rasy. Może po jakimś czasie “rój” dochodzi do takiego stadium (opanowanie całej planety, brak dalszych możliwości rozwoju), że wytwarza Pilotów i rozprzestrzenia się. Stąd pasuje mi koncepcja całości “gigeryzmu”. Bo czemuż to – niby przypadkiem – jest tak pasujące do siebie stylistycznie? Przecież nasze urządzenia i pojazdy nie wyglądają, jak masa liści, jaskinia, czy inne elementy środowiska naturalnego. OK, może Jockeye mają też inny “gust”, ale podobieństwa, jak dla mnie, są dość niepokojące.

Piloci mogą być też rasą poddańczą – w świetle ludzkich “zdrajców” z książek Perry'ego, gdy monstra opanowały Ziemię. Z tym oraz znaczną częścią moich poprzednich teorii kłóci się jednak fakt włączenia sygnału OSTRZEGAWCZEGO przez Jockeya... Bo, jako poddany Królowej (może była TA jedna, jak u Perry'ego), wolałby chyba, żeby ktoś “przejął pałeczkę” i wywiózł choćby jednego embriona z martwej planety.

Sprawa, jak widać, nadal jest zamotana, ale tym lepiej. Mnogość dociekań i interpretacji świadczy tu o genialności ponadczasowego dzieła. Im więcej domysłów – tym więcej nienazwanych kształtów połyskuje w ciemności. A nieznanego przecież boimy się najbardziej...
____________________________________
To the basement - where the monster is...
2005-07-26 14:08:24
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
mackal




Private
Dołączył: 2005-07-25
Posty: 24



Hmm,wasze wypowiedzi są naprawdę bardzo ciekawe.Moja teoria jest taka.
Był to jakiś statek,który przewoził jaja obcych(broń biologiczna).Załoga liczyła pewnie z gdzieś 10 ,,osób'',że się tak wyrażę.
Zastanawiać może fakt,czemu Jockey ,który musiał posiadać jakąś wiedzę na temat jaj dał się ,,zarazić''.Może jakiś facehugger jakimś cudem wydostał się z jaja i zaraził nieszczęśnika(może podczas snu).Nieswiadom tego Jockey podczas hmm obserwacji(albo pilotażu)został zabity no i statek rozbił się na tej małej planetoidzie.Obcy pewnie dobił resztę załogi no i po wielu latach z braku jedzenia zdechł,a jaja przetrwały do dzisiaj,ponieważ znajdowały się w specjalnie dla nich przygotowanej temperaturze-środowisku(jak sam Kane stwierdził-tu jest jak w cholernym tropiku).
____________________________________
Obcy to wspaniała seria.
2005-07-26 16:23:23
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość 8458217 Odpowiedz z cytatem
Malone




Private
Dołączył: 2005-07-14
Posty: 8



No tak – myślę, że nawet Obcy, po wyjściu z Jockeya umarłby z głodu przez tysiące lat (trzymamy się teorii skamieniałego Pilota) na LV426. W książce Dallas znajduje w pierwszej sali, którą odwiedzają, przedmiot, określony, jako “urna” - jest kruchy i obtrzaskany od góry. Z porównań Kane'a, znajdującego się w “ładowni” z jajami wynika, że “urna”, to wyschnięte, skamieniałe jajo. Zapewne to, z którego wyszedł Obcy. Ktoś tu chyba pisał, że w wersji książkowej brakło Jockeya. Fakt. Ale łącząc oba zamysły – zastanawiam się, dlaczego jedno z jaj się wykluło? Jeśli był to typowy “spryt gatunkowy” potwora, to jajo wykluło się, czując zagrożenie (było dokądś wiezione, kontrolowane, bez Matki i “roju” w pobliżu). Inna kwestia, że po prostu, będąc długo w kosmosie (nie wiemy jak długo trwał lot Jockeya) – jedno z jaj “poczuło”, że już czas. Że należy wybadać co się dzieje i czy jest już możliwość “zarażenia”.

Z książką zgadza się teoria Mackala, bo nie znajdując Jockeya na statku, możemy przypuszczać, że załoga była większa, a brak ciał w przeszukanych pomieszczeniach jest wynikiem ewakuacji (tyle, że były to 2 pomieszczenia, nie mające cech świadczących o możliwości obecności w nich załogi – śluza i ładownia). Pilot mógł próbować rozbić statek, ale raczej, włączając sygnał, miał świadomość, że wyląduje w miarę bezpiecznie (by umożliwić właśnie załodze ewakuację), albo wiedząc, że statku nie da się tak łatwo rozbić (nieznany, przypuszczalnie biologiczny materiał poszycia). Po lądowaniu załoga być może uciekła, ale zginęła na martwym globie, może zabita przez potwora. Brak śladów jest oczywisty – erozja spowodowana wiatrem, piachem i odłamkami skalnymi, które są w stanie zetrzeć wszystko...

W książce puste skamieniałe jajo Dallas znalazł w śluzie. To też przemawia być może za teorią większej ilości pasażerów – ktoś wyniósł okaz, może badał go, może przenoszono jaja do innej ładowni. Wówczas jajo wykluło się. Możliwe też, że ktoś w śluzie zostawił okaz celowo lub przez przypadek. Brak “mgiełki ochronnej” spowodował wyklucie i kontaminację pojazdu.

Tyle, że w książce nie występuje raczej owa, znana z filmu, mgiełka.

I znów – chyba więcej pytań niż odpowiedzi.
____________________________________
To the basement - where the monster is...
2005-07-26 17:02:29
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
mackal




Private
Dołączył: 2005-07-25
Posty: 24



Oj,chyba będę musiał przeczytac tą książkę(właśnie ją zdobyłem),bo może znajde coś co jeszcze bardziej uświadomi mnnie co tak naprawdę się tam stało.Obecnie czytam książkę ,,Aliens'' i jest naprawde rewelacyjna(dużo ciekawych rzeczy,których nie uświadczyłem na filmie).
A z tym jajem to chyba masz rację.Musiało leżeć gdzieś w odosobnieniu.
____________________________________
Obcy to wspaniała seria.
2005-07-26 17:37:30
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość 8458217 Odpowiedz z cytatem
Malone




Private
Dołączył: 2005-07-14
Posty: 8



Książkowy „Aliens” jest faktycznie wspaniały. Foster potrafi pisać, a i tłumaczenie też dobre. Piękne sceny na LV426 (te, gdzie – o ile pamiętam - na wietrze poskrzypuje tabliczka z napisem „Hedley’s Hope”), czy sam opis kosmosu na wstępie – poezja. Ciarki przechodzą, ale i piękno jest widoczne – to charakterystyczne piękno grozy, która ma styl. A jeszcze dosadna scena ataku twarzołapa na Kane’a, opisana niemal, jak gwałt – kolejne nawiązanie do ogólnoludzkich lęków.

Zdaje mi się (czytałem „Aliens” wiele lat temu), że ta książka mniej odbiegała od scenariusza wersji reżyserskiej niż „8 pasażer”. No cóż, choć znam wszystkie części „Obcych” dość dokładnie (dawniej oglądałem nieraz nawet raz na tydzień przez dłuższy okres czasu, nie mogłem się oprzeć klimatowi), to książkę czytam z dużą ciekawością właśnie dlatego, że to Foster. Ciekawe, jak tym razem opisze Koszmar... No cóż – póki co Dallas przekonuje Ripley, by wpuściła ich na Nostromo. Aż się chce wrzasnąć w otwartą książkę: słuchaj jej, nie wiesz w co się pakujecie! Nie... Cóż – na następnej stronie będzie już za późno. Obcy wkroczy do naszego świata – po raz pierwszy. Do mojej głowy – po raz setny?... Ja też nie mogę się oprzeć i na pewno znów otworzę śluzę.
____________________________________
To the basement - where the monster is...
2005-07-26 20:32:41
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
J.Vasquez




Captain
Dołączył: 2003-01-25
Posty: 528



Malone napisał:
Książkowy „Aliens” jest faktycznie wspaniały.
BETON
2005-07-26 23:01:24
Zobacz profil autora Wyślij email Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
mackal




Private
Dołączył: 2005-07-25
Posty: 24



Że co Confused
____________________________________
Obcy to wspaniała seria.
2005-07-27 10:43:48
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość 8458217 Odpowiedz z cytatem
Malone




Private
Dołączył: 2005-07-14
Posty: 8



Spoko - a propos emota Vasquez - każdy tu by się chętnie podpisał pod takim stwierdzeniem, ale - kochani ludziowie - nie róbmy czatu. Byłby git, gdyby pod tym "betonem" było coś więcej na temat Jockeya, Derelicta, czy pochodzenia Obcych, bo w końcu o tym ten topic, a nie o fajności księgi Fostera. A z doświadczenia wiem, że jak zaczniemy się tylko "dopisywać", to po 2 kolejnych wypowiedziach topic o genezie Aliena zamieni się w czat o kolorze majtek R. Scotta, w trakcie wymyślania scenariusza Very Happy. No dalej - wysilać mózgi, marines, bo wam przyniosę ciepłe kapciuszki, dziewczynki!!! Wink
____________________________________
To the basement - where the monster is...
2005-07-27 13:23:54
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Odpowiedz z cytatem
Surtsey




Lieutenant Colonel
Dołączył: 2003-01-11
Posty: 1430



Malone napisał:
Spoko - a propos emota Vasquez - każdy tu by się chętnie podpisał pod takim stwierdzeniem, ale - kochani ludziowie - nie róbmy czatu. Byłby git, gdyby pod tym "betonem" było coś więcej na temat Jockeya, Derelicta, czy pochodzenia Obcych, bo w końcu o tym ten topic, a nie o fajności księgi Fostera. A z doświadczenia wiem, że jak zaczniemy się tylko "dopisywać", to po 2 kolejnych wypowiedziach topic o genezie Aliena zamieni się w czat o kolorze majtek R. Scotta, w trakcie wymyślania scenariusza Very Happy. No dalej - wysilać mózgi, marines, bo wam przyniosę ciepłe kapciuszki, dziewczynki!!! Wink


BETON

a z Wasquezową zaczynać nie radze, bo kobita will kick your ass Wink
____________________________________
zapraszam_do_dalszej_prawdziwej_dyskusji.
2005-07-27 13:26:37
Zobacz profil autora Wyślij email Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora Odpowiedz z cytatem
mackal




Private
Dołączył: 2005-07-25
Posty: 24



Derelict Spaceship na pewno był statkiem(a nie jakąś bazą),ponieważ w dwójce widać dokładnie szczelinę(dziurę) przez którą wchodzą rodzice Newt,a nie jakimś zwykłym wejściem.
Ciekaw jestem jak doszło do zakażenia ojca NEwt i jakim sposobem matka newt wyciągła z tamtąd swojego męża.Być może znaleźli inne miejsce....
____________________________________
Obcy to wspaniała seria.
2005-07-28 11:01:22
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość 8458217 Odpowiedz z cytatem
Wyświetl posty z ostatnich:   
Strona: 1, 2  Następna Tematy    Napisz nowy temat    Odpowiedz do tematu

 


Powered by phpBB